UWAGA NA SAMYM KOŃCU OPINII SPOJLER!!!
Lekka, przyjemna powieść wzbudzająca wiele emocji. Czytałam z małymi przerwami na domowe obowiązki. Wzruszająca historia o porzuceniu, odrzuceniu, wielkiej samotności i walce o przetrwanie. Taka miła amerykańska bajka, miejscami trochę absurdalna, ale jednak pełna uroku :)
Ocena poszybowałaby wyżej jednak pomimo tego, że powieść mi się podobała nie bardzo jestem w stanie zaakceptować fakt, że porzucona przez matkę i rodzeństwo, sześcioletnia dziewczynka, na łasce podłego, wstrętnego ojca, który dwa lata później też ją opuszcza, że tak małe dziecko było w stanie samodzielnie przetrwać na mokradłach. I że przez tyle lat wymykała się opiece społecznej, że nigdy nie zachorowała, nawet ząb jej nigdy nie zabolał, raz tylko wbił jej się w stopę zardzewiały gwóźdź. Rodzeńswto i matka okazali się bardzo samolubni i egoistyczni, sami dali drapaka, uciekli od wiecznych awantur, wiecznie pijanego ojca, pozostawiając na pastwę losu małego człowieka. Kto normalny tak robi?
--------------------------------------------
Poza tym nie uwierzę też w to, że dziewczyna wychowana na mokradłach, z dala od cywilizacji, znająca od podszewki przyrodę, za to kompletnie nie znająca życia, tego które toczyło się poza jej samotnią, że była w stanie zaplanować tak skrzętnie morderstwo, że jednak pozbawiła życia swojego byłego kochanka. Tylko skąd wpadła na pomysł, że trzeba w dordze do domu przebrać się za chłopaka, a wracając d...