Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki wzbudziło zachwyt. Dlatego bez wahania sięgnęłam po drugi tom cyklu „Warszawianka” pt.:
„Warszawianka. Gdy zgasną światła”
Przyznaję, że rzadko kiedy sięgam po kryminały, ale skusiła mnie obietnica tła historycznego. I nie zawiodłam się. "Warszawianka" to kryminalna opowieść, z romantycznym wątkiem, osadzona w 1887.roku.
Warszawskim światem artystycznym wstrząsa wiadomość o zasztelytowaniu znanej baletnicy. Zofia Ostrowska była kochanką policjanta Aleksandra Woronina i wszystko wskazuje, że to on jest winny jej śmierci. Szczególnie, że sam Woronin nie robi nic, by się bronić. Czy naprawdę jest winny zbrodni? A może ma ukryty cel, by wziąć winę na siebie?
Jednocześnie, po prawie półtorarocznej nieobecności (wymuszonej skandalem), wraz z matką i siostrą, wraca Leontyna Rapacka. Woronin prowadził śledztwo w sprawie zabójcy jej ojca i wzbudził w Leontynie uczucia, jakich dotąd nie znała. Kiedy dociera do niej wiadomość o aresztowaniu Aleksandra, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jednak dowiaduje się, że ma wobec niego dług moralny (a wiemy, że w tamtych czasach honor był rzeczą świętą), wobec czego musi mu pomóc. Nie wierzy w jego winę, porusza wszelkie możliwe instytucje, by dowieść jego niewinności. To dopiero początek lawiny zdarzeń. Dochodzi do kolejnych zbrodni w Teatrze. Akcja toczy się szybko, nie sposób się oderwać od tej historii.
Nie często czytam kryminały, zazwyczaj wybieram ich lżejszą wersj...