Po dłuższej przerwie, znowu pozwoliłam się wciągnąć w makabreski, a nawet całe makabry, pana Cartera. Jednak nie żałuję, napięcie ani na chwilę mnie nie opuszczało, postacie wyraziste i niejednoznaczne, akcja co i raz zmieniała kierunek, łącznie z twistem na samym końcu.
Tym razem duet Hanter & Garcia, zmuszony jest połączyć swoje siły (bardzo niechętnie) z FBI i razem zająć się złapaniem kolejnego bardzo inteligentnego psychola, który tym razem ubzdurał sobie, że chroni piękno i unikatowość w dość dziwnych (dla normalnych ludzi) postaciach.
Korzystając z okazji, autor nie omieszkał "dokopać" z lekka Federalnemu Biuru Śledczemu, zwracając uwagę, jak to marnują oni pieniądze podatników, otaczając się luksusami, luksusowe samoloty, hotele itd. Podczas kiedy, policja to straszna biedota i ciągłe cięcie kosztów.
Zwraca też uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię. Że kobieta, na pierwszym miejscu zawsze jest MATKĄ, dopiero potem agentką specjalną. Czy tym sposobem Carter chciał powiedzieć, że kobiety nie powinny pracować w FBI jako agentki???
Cartera polecam, jak niemal zawsze.