No i wszystkożerny Gluttony się doigrał — tak to jest, jak się człek bije oszalały w wendetcie. Nie powiem no, doborowe towarzystwo ma Edek, ale dziw bierze, że potrafią swoje animozje odstawić i współpracować. Chociaż kto by nie współpracował w obliczu śmierci.
A Mustang wpadł jak śliweczka - ja wiem, ja wiem, wyszło nieciekawie i ekipa mu się posypała, ale za to dostaliśmy genesis Bradley'a. Trochę ubogie, ale może być. Ciekawe, jak doszło do tego, że ma żonę i syna. Ciekawe, czy wiedzą, kim on jest.