" … Do farfurni majster wolno wchodzi, bacznym okiem po farfurach wodzi, po pokrywkach, brzegach i po uszkach w kształcie wstążki, węża czy wianuszka. Każdy drobiazg spojrzeniem lustruje: - Tu figlasa przy dziobku brakuje, tu pałączek miał być w róży pączkach – no – i proszę! Nie ma tu pałączka! Czyżby odpadł? Nie dość wysechł może? Znów kiep jakiś drewna nie dołożył albo drewna brakło. Tak, na pewno! Wieczna troska w farfurni – to drewno…"