Fantom

Słuchałem audioserialu produkcji Audioteki.

Cholernie przeciętnie to wyszło. Chyba na potrzeby konwersji książki na słuchowisko wycięto zbyt wiele istoty szarej, spłycając powieść Ciszewskiego do poziomu jakiegoś dziwacznego, pogmatwanego streszczenia książki. Chociaż, jak to u Audioteki, rzecz jest zrealizowana perfekcyjnie i słucha się tego nieźle, to serial pozostawia słuchacza z wielkim poczucie niedosytu bo raz, że potencjał był wielki (taki miks Obcego, Odysei kosmicznej, Niezwyciężonego, Predatora i The Thing) a dwa, że historia ma zakończenie z przysłowiowej "dupy" pozostawiając otwartą furtkę dla ewentualnej kontynuacji. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak skonfrontować "dzieło" Audioteki z książkowym pierwowzorem.

Marcin Ciszewski, twórca mojej ulubionej serii „WWW” proponuje nam w swojej najnowszej powieści „Fantom” podróż w rok 2032, kiedy to wyrusza wyprawa kosmiczna na Alfę, planetę oddaloną o trudną do wyobrażenia odległość od ziemi. Jest to wspólne przedsięwzięcie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej a także właścicielki serwisu streamingowego Real Life. Prywatne przedsięwzięcie w grupie państw, to już śmierdzi machloją a jak dodać jeszcze Chińczyków w kosmosie z tłem pokaźnych złóż rzadki metali to nie wróży nic dobrego. I się dzieje, rok 2037, wyrusza misja ewakuacyjna. Pewnie tak ją nazwali, żeby nie siać paniki, w zasadzie jest misja ratunkową. Amerykanie się spieszą, nie chcą się dzielić się z Chińczykami. Tyle, że tam na Alfie już jest ktoś, ktoś od dawna. Kasa, wpływy, wywiad, szpiegostwo i pokręcona ludzka natura, ale chyba na tym polega nasze człowiecze piękno, oraz tęsknota w przepięknym kosmicznym krajobrazie.