Każda wojna pociąga za sobą ofiary. Nawet ta wywołana w właściwych pobudek. Nawet ta wygrana.
Tisaanah wymienia swoją wolność na bezpieczeństwo tych, których porzuciła, i zmuszona jest walczyć w wojnie Zakonów. Max, mimo cierpienia i bólu, stara się ją uratować. Gdy w ich szeregach dochodzi do zdrady, bohaterowie zostają wciągnięci w brutalniejszy konflikt, a Tisaanah musi poddać się mocy Reshaye... Co poświęcą, aby zwyciężyć? Co oddadzą dla władzy, a co dla miłości?
"Dzieci upadłych bogów" to jedna z tych historii, gdzie tocząca się wojna, ból i smutek nieoderwalnie krążą wokół siebie i oddziałują na bohaterów. Tak naprawdę prawie każdy rozdział jest przesiąknięty cierpieniem, gdzie niekiedy prześwitują nadzieja, radość i uśmiech... Ale dość szybko rozmazują się w realiach brutalnego świata, w którym zmuszeni są żyć Tisaanah i Max. Obydwoje zmagają się ze swoimi demonami przeszłości, a także tego co czeka ich w przyszłości - bo chcąc ratować ogół, muszą być gotowi na własne poświęcenia.
Autorka znakomicie opisuje relację łączącą dwójkę głównych bohaterów, bo widać w niej szczere uczucie, oddanie i chęć pomocy drugiej połówce. Obydwoje mają świadomość własnych wad i lęków, ale jednocześnie ubóstwiają, w każdym z osobna, te drobne gesty, które czynią z nich zwykłych ludzi. Rozdziały z ich perspektywy czytało mi się z przyjemnością, ale i bólem, gdy każde z nich cierpiało i kawałek po kawałku traciło nadzieję na lepszą przyszłość. W tym tomie zostaje również wprowadzona nowa postać i choć początkowo nie byłam do niej przekonana, a także troszkę nużyła mnie jej historia, to wraz z rozwojem wydarzeń i łączących się nitek fabularnych... Zaczynałam wyczuwać w niej intrygujący potencjał. Przyznam, że końcowa sekwencja z jej postacią była naprawdę ciekawa i nadała historii nowego wymiaru, ale też zostawiła nieco niedosytu.
Dodatkowo cała książka przesiąknięta jest znakomitą fabułą - ale muszę zaznaczyć, że dla niektórych może być przytłaczająca. Zwłaszcza, że nieprzerwanie tkwimy w konflikcie wojennym, ludzie poświęcają życie dla dobra ogółu lub bezsensownie dla zaspokojenia chęci władzy złego człowieka. Jednocześnie autorka ujawnia coraz więcej sekretów i tajemnic związanych z mocą Tisaanah, ludem feyów i ich magią. Wszystkie te sekwencje przeplatają się ze sobą i są wielkim wulkanem emocji, który wybucha pod koniec książki. I choć rozdziera on serce... To z pewnością zmusza czytelnika, aby chciał sięgnąć jak najszybciej po trzeci tom.
"Dzieci Upadłych Bogów" to historia, która oferuje czytelnikowi dynamiczną i zawziętą akcję, świetnie napisanych bohaterów, a także multum emocji. Dlatego jeśli zastanawiacie się jeszcze nad jej czytaniem, to mówię wam, że warto!