„Dzieci upadłych bogów” to drugi tom serii, która od pierwszego tomu bardzo mnie wciągnęła do swojego świata. O pierwszej części „Córce niczyich światów” przypomniałam parę dni wcześniej.
Tym razem mamy dużo okrucieństwa ze strony wojsk. Nie zabraknie również intryg, politycznych spisków i magii.
Wydarzenia opisane w tym tomie dzieją się bezpośrednio po tych, które miały miejsce w pierwszej części. Być może tym razem nie dałam się porwać od pierwszej strony, ale po jakiś 100 stronach przepadłam. Akcja stała się wtedy bardziej dynamiczna. Cały czas cos się działo i nie było mowy o tym, by książka chciała się odłożyć.
Autorka wspaniale wykreowała głównych bohaterów. Tisaanah pokazała nie jeden raz swoją siłę. Ale były również tu momenty opisujące jej kruchość i delikatność. Max to postać, której nie da się nie lubić. W tym tomie pokochałam go jeszcze bardziej. Aefe to nowa postać, która jest początkowo zagadką, która szybko nie zostanie rozwiązana.
Wszyscy bohaterowie potrafią dostarczyć wielu, czasami skrajnych emocji. Nie można powiedzieć, że są oni ni jacy. Oj nie! I zakończenie! Rety! Tak się nie kończy książek! Ja już przebieram nóżkami by móc przeczytać kolejną część.
Autorka posiada lekki styl pisania, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę przyjemnie.
Jeśli szukacie ciekawego i dobrego romansu fantasy to bardzo polecam zarówno pierwszy tom jak r...