"Czułam się, jakbym spadała. W jednej chwili trzymałam się kurczowo planów i opanowania, a w drugiej zatraciłam się w nim. W zapachu bzu i popiołu. Wtuliłam twarz w jego szyję i zaciągnęłam się wonią. Czułam jego drżący oddech, gdy starał się nie rozpaść."
Tisaanah i Max powracają i to tym razem z przytupem. Ledwo co bohaterka wróciła a już po raz kolejny zostaw wciągnięta w kolejny konflikt. Ich relacja dopiero co zaczęła się rozwijać jednak oboje są przekonani o swoich uczuciach jednak ponownie zostają rozdzieleni na dwóch różnych frontach. Oboje jednak walczą o to samo. Aby ocalić jak najwięcej istnień w toczącej się wojnie.
Fabuła odkrywa przed nami coraz więcej a tym bardziej tajemnicę związaną z mocą, którą główna bohaterka dostała, kiedy przehandlowała swoją wolność. Pojawiła też się nowa bohaterka Aeee która wprowadziła niezły zamęt w mojej głowie i sprawiła, że wprost nie mogłam oderwać się od czytania.
Kompletnie nie spodziewałam się tego co wymyśliła autorka i muszę szczerze przyznać, że mnie zaskoczyła. W porównaniu do pierwszej części to ta przebija wszystko począwszy od tego jak została wykreowana cała fabuła a skończywszy na tym w jakiej ciekawy sposób została zakończona. Pomimo że czytałam tą książkę kilka dni przez to jaka była długa ciągle jest mi mało i nie mogę się doczekać aż w końcu będę miała w rękach kolejną część, aby przekonać się jak to wszystko się zakończy.
"Dzieci upadłych bogów" to niesamowicie wciągająca kontynuacja losów Tisaanah i Max’a którzy zostali wciągnięci nie z własnej woli w toczącą się wojnę i muszą brać w niej udział. Niesamowicie wykreowana fabuła, nieszablonowi bohaterowie, którzy zaskakują, tajemnice, z przeszłości które wychodzą na jaw i dają nam nowe wejrzenie na świat, w którym się zagłębiamy a także nieoczekiwane zakończenie które jeszcze bardziej nas zachęca do przeczytania kolejnej części.