Na palcach dwóch dłoni moglibyśmy wymienić powieści, które byłyby w tak dużym stopniu inspiracją dla popkultury jak ta. Główny bohater nieustannie toczy walkę z samym sobą, żeby zapanować nad mroczym alter ego.
“Dobrze to o tobie świadczy, nawet bardzo dobrze. I trudno mi doprawdy znaleźć stosowne wyrazy wdzięczności... Mam do ciebie pełne zaufanie. Nikomu innemu nie ufam bardziej, ba, nawet sobie nie ufam tak bardzo. Mylisz się jednak co do istoty problemu.”
“Dość powiedzieć, że nikt nigdy nie cierpiał jak ja, a tym, co cierpieli, przyzwyczajenie może nie tyle ukoiło ich ból, ile opancerzyło ich dusze, sprawiło, iż nauczyli się żyć z rozpaczą. Moja katorga mogła ciągnąć się przez lata, gdyby nie ostatnia katastrofa, która właśnie na mnie spadła i która nieodwracalnie pozbawiła mnie (...) mojej natury.”
“Nieczyste sumienie to najgorszy wróg spoczynku.”
“Jestem największym grzesznikiem między żyjącymi, największa czeka mnie pokuta. Nie byłbym uwierzył, że na ziemi może istnieć tak wielkie cierpienie i tak wielki lęk.”
“(...) Z oczu jego wybłyskiwało umiłowanie ludzkości, coś, czego nigdy odkryć nie można było w jego słowach, a raczej w jego czynach”