Od jakiegoś czasu Evelyn zaczyna się źle czuć. Diagnoza, jaką otrzymuje od lekarza, bardzo dużo zmieni w życiu nie tylko jej, ale również jej całej rodziny. Chorobę Parkinsona, na którą cierpi, jest okrutna, na dodatek postępuje w zastraszającym tempie. Jej mąż Joseph jest załamany, nie wyobraża sobie życia bez ukochanej żony. Wspólnie podejmują decyzję, że nie mają zamiaru czekać na koniec, postanawiają odejść razem, na własnych zasadach, chcą, aby to był ostatni rok ich życia, który mają zamiar dobrze wykorzystać.
Dorosłe dzieci małżeństwa, kiedy dowiadują się o wszystkim, są przerażone. Jednak po czasie, wielu rozmowach zaczynają rozumieć decyzję, jaką podjęli rodzice. Jak wyglądało życie tych dwoje? Jak będzie wyglądał ostatni rok? Co jeszcze przeżyją? Jak poradzą sobie ich bliscy z decyzją, jaką podjęli?
Są historie, przy których po prostu nie da się powstrzymać łez i ta zdecydowanie do takich należy. To opowieść o miłości, która pozwala pokonać wszystko, takiej, w której życie bez drugiej osoby przestaje mieć sens, o bólu, cierpieniu, ale również nadziei. To jedna z tych książek, które zapadają w pamięci na długi czas.
Książka wciągnęła mnie praktycznie od pierwszych stron i nie pozwoliła się od siebie oderwać aż do samego końca. Czytało się ją szybko, a podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji, które zostały ze mną jeszcze na długo po tym, jak ją skończyłam. Akcja sprawnie poprowadzona, działo się w niej dość dużo, co sprawiło, że nie nudziła...