"Depeche Mode"" śmiało mógłby nosić podtytuł: ""pamiętnik z okresu dojrzewania"". Specyficzne to jednak dojrzewanie, tak samo jak specyficzna jest czasoprzestrzeń, w jakiej przebiega: kilkudniowa odyseja, obficie zakrapiana alkoholem, rozgrywająca się w industrialnej scenerii Charkowa anno domini 1993. Jedynie słuszna ideologia trzyma się jeszcze całkiem nieźle, dlatego znajdziemy tu Wasię Komunistę, faszyzujące metody perswazji policji państwowej oraz podręcznik rewolucjonisty. Ale już-już czuje się w powietrzu nieśmiały świeży powiew upostaciowany w osobach ""reklamowców"" Wowy i Wołodii, niuejdżowych kazaniach wielebnego lidera Kościoła Jezusa (zjednoczonego), czy choćby - audycji o Depeche Mode, nadawanej w publicznym radiu. Kulminacją i metaforą udanego mariażu starego z nowym jest - dokonana przez jednego z bohaterów - zamiana teorii permanentnego rozpadu kapitału w teorię permanentnego pochuizmu."