Od czego by tu zacząć... Zanim podejmę się streszczenia początku książki i ocenienia jej, chciałabym zaznaczyć, że autor jest Ukraińcem i tam też toczy się akcja powieści. Jest rok 1993, a dokładniej 16-20 czerwca tegoż roku. W Charkowie - mieście położonym przy granicy z Rosją żyją, a przynajmniej starają się jakoś egzystować czterej główni bohaterowie: Żadan (narrator), Wasia Komunista, Sobaka Pawłow oraz Sasza (znany pod ksywą Karburator). Wszyscy są studentami i mieszkają w jednym pokoju.
Tyle oficjalnego wstępu. Oficjalnego, ponieważ mimo iż wyżej wymieniona czwórka występuje w tej powieści, dla mnie głównymi bohaterami są: wódka, spirytus, gandzia oraz wulgaryzmy. Pojawiają się one znacznie częściej niż imiona studentów i grają pierwsze skrzypce w książce. Wierni sobie przyjaciele nie mogą egzystować bez sety na dzień dobry i trawki na dobranoc. Używki kierują ich życiem, powodują, że są w stanie patrzeć na świat przez różowe okulary. Bo w Charkowie (i pewnie na całej Ukrainie) nikt nie jest w stanie egzystować bez dodania sobie "otuchy".
Autor przedstawia zaledwie trzy dni z marnego życia czwórki 19-latków. W tym czasie jednak chłopcy dwukrotnie trafiają do aresztu, włamują się do biura komitetu partii, poznają lub też przypominają sobie o kilku osobach, które znacząco (lub też i nie, bo nic potem nie pamiętają) wpływają na dalsze wydarzenia, no i upijają się do nieprzytomności nieskończoną ilość razy.
Ukraina w oczach Serhija Żadana to obraz nędzy i rozpaczy. Komunistyczny reżim trzyma pieczę nad wszystkim. Nawet jeśli z zachodu przedostają się zalążki innego życia, jak chociażby spotkanie z wielebnym Johnson-i-Johnson - wyznawca New Age, zostają one stłumione w zarodku, chociażby poprzez "swobodne" i zupełnie mijające się z prawdą tłumaczenie kazań wielebnego. Abstrahując nieco od tematu, treść kazania, a przede wszystkim jego tłumaczenie doprowadziło mnie i osobę, której ten fragment czytałam, do łez - ze śmiechu oczywiście!
Książka składa się z czterech wstępów, dwóch części oraz czterech epilogów. Wstępy przedstawiają nam każdego bohatera w innej sytuacji, nakreślają także początek akcji i główny cel działania studentów. Pewnego ranka do drzwi mieszkania puka stryj Saszy zwanego Karburatorem. Przyjeżdża do miasta z informacją o śmierci (samobójstwie) ojczyma Saszy i prośbą o przyjazd na pogrzeb. Problem jednak w tym, że Karburatora nikt już od kilku dni nie widział, a przynajmniej nikt sobie niczego nie przypomina. Po otrzymaniu od stryja solidnej zachęty (3 butelki koniaku), chłopcy postanawiają odszukać zaginionego.
W części pierwszej odkrywamy wraz z bohaterami "teorię permanentnego pochuizmu". Okładka książki głosi, iż teoria ta jest "kulminacją i metaforą udanego mariażu starego z nowym". Nawet nie próbuję interpretować tego po swojemu, ponieważ nie zrozumiałam większości z tego, o czym mówi owa teoria. Pozostawię to innym, mądrzejszym ode mnie. Druga część wyjaśnia nam natomiast, dlaczego książka nosi tytuł "Depeche Mode". Oczywiście jest to nawiązanie do znanej wszystkim irlandzkiej grupy rockowej, która staje się głównym tematem nocnej audycji radiowej. Oczywiście po raz kolejny próba "wtłoczenia" świeżego oddechu z zachodu zostaje zdławiona w zalążku poprzez dosyć luźne i odbiegające od oryginału tłumaczenie tekstu.
Serhij Żadan wciąga nas w tę ogromną przepaść, jaką jest mentalność i myślenie ukraińskiego narodu. Bardzo dobrze ukazuje to poniższy fragment:
Po co to wszystko? cała ta walka o przeżycie? mam teraz dziewiętnaście lat, za pięć lat, jeśli nie umrę na codziennego trypra, będę miał wszystkiego dwadzieścia cztery, Gajdar w tym wieku już nawet żadnym drużynom nie dowodził, co ja będę robić w wieku dwudziestu czterech lat? czy będę miał drużynę? a jak będę miał - dokąd ją poprowadzę?w zasadzie mogę robić cokolwiek, ale jest jeden problem - że ja nie chcę nic robić, to dla mnie zupełnie naturalne, chociaż nie wszyscy to rozumieją, taki problem.*
Czytelnik pomyśli: oczywiście, zbyt ciekawie to tam nie było, ale od tego czasu minęło już 15 lat, coś musiało się zmienić. Autor uprzedza jednak nasze przypuszczenia. W prologu , na kilku pierwszych stronach książki przemawia do nas jako trzydziestolatek - co się zmieniło przez ostatnie piętnaście lat? Prawie nic.**
Smutne to i przerażające, przecież ci ludzie mieszkają tak blisko nas, Ukraina nie leży za górami, za lasami, tylko sąsiaduje z nami. Jeśli to, co przedstawia w swej książce Serhij Żadan jest choćby po części prawdą, należy zastanowić się poważnie nad tym, za co możemy dziękować ludziom, którzy sprawili, że w Polsce jeszcze chce się żyć...
* S. Żadan Depeche Mode, Wyd. Czarne 2006, s. 136-137;
** Tamże, s. 7.