Mieliście kiedyś książkę, która kiedyś była lub jest zakazana? Według opisu wydawcy „Dekameron” w XVI w. trafia do kościelnego indeksu ksiąg zakazanych. Jak tylko to przeczytałam, wiedziałam, że będę chciała to przeczytać. Co mogłoby zbulwersować duchownych do ostateczności, czyli zakazu wydania czy czytania? Jak tylko otworzyłam paczkę w moje ręce trafiła niezła cegła, czyli cykl 100 słynnych nowel Giovanniego Boccaccia. Muszę być szczera, bo początki nie były łatwe, a to za sprawą języka używanego w XIV w. z pomocą przyszła wersja w postaci audiobooka.
Zawsze jak siedzę w domu wolę wersje papierową, lecz niestety czynności zawodowo-rodzinne ograniczają mój czas i bardzo się cieszę, że powstał audiobook, bo dzięki temu szybko można nadrobić. „Dekameron” to nic innego jak krótkie opowiadania o tym, co aktualnie miało miejsce, a o czym nie można było mówić, czyli: doznania miłosne i wszystko to, co było nieprzyzwoite, ludzka natura jej wady i zalety. Masa bohaterów i ich historii w co warto zainwestować swój czas. Nie wiem, czy ktoś to poprze, ale według mnie książka jest bardzo na czasie przez te wszystkie tematy, jakie skrywa w sobie.
Niektóre opowiadania będą rozmieszać przez to w jakim świetle stawia nas człowieka, lecz inne będą odzwierciedlać smutną prawdę i jestem przekonana, że jakby autor żył teraz swoją popularność zdobyłby tylko poprzez kontakt cyfrowy, bo państwo, czyli ówczesna władza polityczna starałaby się go mocno o...