Czerwony rycerz

W skrócie - jeśli szukacie dobrej rozrywki w fantasy to ta książka jest dla was.

Bez skrótów - w zalewie sztampowych książek fantasy "Czerwony Rycerz" broni się całkiem nieźle. Chociaż zapożyczeń i podobieństw jest sporo to tworzą całkiem strawną mieszaninę. Autor deklaruje swoje uwielbienie dla Tolkiena, ale tu akurat żadnego podobieństwa nie zauważyłem. Podziwia też Glena Cooka i Stevena Eriksona i drobne podobieństwa do Czarnej Kompanii i żołnierzy Podpalaczy Mostów trochę widać, choćby w imionach najemników. Jeśli przeczytacie udostępniony przez wydawnictwo i portale branżowe fragment zauważycie pewnie w dialogach coś co przypomina najlepsze czasy Sapkowskiego. Dlatego bez zastanawiania się kupiłem tę książkę. I nie zawiodłem się. To świetna książka rozrywkowa, nie stroniąca od okrucieństwa, licznych przekleństw i humoru. Osadzenie fabuły w rzeczywistości chrześcijańskiej ułatwiło autorowi tworzenie świata, a czytelnik nie musi od zera poznawać wszystkiego (może dla kogoś to wada?). Średniowieczne rekonstrukcje militarne, będące hobby Camerona, też wyraźnie mu się przydały w konstruowaniu niektórych scen. A podobieństwa do moich ulubionych książek tylko uprzyjemniały lekturę.
Rozdziały w książce podzielone są na podrozdziały z różnych lokalizacji (czasami liczące tylko kilka zdań), a podrozdziały na oddzielone części opisujące poszczególne sceny, w których czasami narracja przeskakuje pomiędzy bohaterami. Mnie akurat to odpowiadało - ma się dzięki temu wrażen...