PO PIERWSZE
Książka przegadana. Tom Clancy chyba miał w kontrakcie wymagany limit słów i sporo się napracował, żeby ten limit wypełnić. A ja kartkowałem. Tak, koledzy/koleżanki, kartkowałem. Tom Clancy mnie do tego zmusił. Sporo księżyców przeminie, zanim mu to wybaczę.
PO DRUGIE
Nie dajcie się zwieść polskim akcentem. Zamach na papa polacco jest raczej tylko pretekstem do tego, aby po raz kolejny Jack Ryan i jego bracia z CIA mogli poprzekomarzać się z ruską hołotą.
PO TRZECIE
Są minusy, to prawda, a czy są jakieś plusy? Tak, bohaterowie. Zarówno po jednej, jak i drugiej stronie konfliktu stoją w miarę wiarygodne postacie, które nie są zrobione z plastiku i można uwierzyć, że tacy agenci rzeczywiście istnieją.
Koniec końców, po dodaniu plusów i minusów na moim kalkulatorze wychodzi, że "Czerwony królik" to tylko cztery gwiazdeczki. Ergo: kto zamierza czytać Clancy'ego, tę akurat pozycję śmiało może pominąć.