Wychodząc od deklaracji poety, lecz modyfikując je dzięki lekturze jego
poezji, próbuję w tej książce pokazać, że wiele wierszy Paula Celana to
pewne językowe akty pamięci. Akty te zwrócone są często – choć nie
zawsze – ku temu, co utracone w historycznej katastrofie. Przekonany, że
nazbyt spoisty język jest wspólnikiem zapomnienia, Celan rozbijał
tworzywo językowe, pruł tkaniny swoich dawniejszych utworów, sam sobie
wpadał w słowo. Stąd w wielu jego wierszach miejsc pamięci należy szukać
w lukach między słowami, w dywizach rozrywających słowa, czasem w
znakach interpunkcyjnych. Często też miejsca owym miejscom użyczają
pewne szczególne wyrazy, dziwne słowa-resztki, które wykruszają się z
całości mowy, by zjawić się na samym końcu wiersza. Zwykle zachowują
pewien sens, często nawet kilka znaczeń w kilku różnych językach,
zarazem jednak eksponują swoją materialność, swoje brzmienie czy kształt
na papierze, a tym samym – stawiając czytelnikowi opór – niczym obce
słowa wyizolowane z całości mowy rozrywają jej gładką materię, wskazując
miejsce na końcu języka. Przeciwstawiając się biegowi czasu, wiersze te
doprowadzają do gwałtownej krystalizacji, do strącenia pewnej resztki
głosu – a zarazem przeobrażają moment, w którym same mówią, w pewne
wyróżnione Teraz. Owo Teraz to właśnie czas wiersza, a przynajmniej
wiersza Paula Celana.