Pod pewnymi względami jest to czarna komedia przesiąknięta naturą zła czająca się za makabrycznymi pomysłami, jakby sam Dostojewski ze ,,Zbrodni i kary'' wyleciał z magicznego kapelusza. Bo gdzie rodzi się w ludzkości chęć mordu, jeśli nie w mrokach dwóch półkul między bębenkami i ustami, które zaszywają okrucieństwo. Prosta konstrukcja i proste środki użyte, by przedstawić dwoistość duszy, która kocha zwierzęta, a później zadaje ból przez targane nami negatywne emocje, jak nienawiść czy zniecierpliwienie. Zbrodnia z miłości zdarza się - nie tylko w książkach. Jak łatwo upaść - od przywiązania do czworonoga, do pogardy nad światem, który zakłóca nam spokój. Rozpisane bez nadęcia, mini-makabreska otoczona całunem szubienicy. Fatalizm dnia powszechnego.