Każdy z nas ma w sobie coś wyjątkowego. Czasami to co w nas jest wyjątkowe przeraża innych, lub nawet doprowadza ich do gniewu. Tak było w przypadku Eleny, która przez całe swoje życie, nie uroniła ani jednej łzy. Nieważne co by się nie działo, krople nigdy nie opuściły jej powiek. A to naprawdę bardzo denerwowało jej kuzyna, który od najmłodszych lat znęcał się nad Eleną.
Jednak pewnego dnia ktoś w końcu stanął w obronie Eleny i nie miał to być ostatni raz.
Kilka lat później Elena ponownie spotyka swojego obrońcę, lecz nie w takich okolicznościach jakich mogłaby się spodziewać.
Aleksandra Możejko wykonała dobrą robotę w wykreowaniu i przedstawieniu nam swoich bohaterów. Silna na zewnątrz ale jednak złamana w środku Elena to coś co urzekło mnie do granic, i naprawdę mogę się z nią utożsamić. Silny, groźny i stanowczy Gabriel, który jednak potrafi być delikatny w obliczu swojej ukochanej.
Jednak są mankamenty, które zabrały trochę przyjemności z czytania. Otóż na pierwszym miejscu są to przekleństwa, które pojawiały się za często i trochę psuły atmosferę czytania. Fabuła choć naprawdę ciekawa, według mnie rozwinęła się troszkę za szybko. Gdyby dodać książce kilka stron na rozwinięcie niektórych sytuacji na pewno wyszło by to dużo lepiej.
Zakończenie jednak sprawiło, że mam ogromną ochotę sięgnąć po kolejny tom.
Rozumiem też, że jest to debiut autorki i na pewno nie mam zamiaru rezygnować z jej kol...