Darek Foks ze Zbigniewem Liberą niczego nie utrwalają. To, co ich interesuje, ulega przeobrażeniom. Teraz i o każdej porze. To, co widzimy, jest podszyte tym, co i jak mówimy. Ale równie dobrze możemy to zdanie odwrócić: to, co mówimy, jest podszyte tym, co i jak widzimy. Ten kazirodczy tandem obrazu i słowa co rusz zmienia przebranie. Przykłady? Proszę: fotografia i podpis, logo i marka, image i schlagwort, portret i nazwisko, metka i pseudonim, raster i czcionka. Pamięć, w której magazynuje się obrazy i słowa, to stara hurtownia na obrzeżach miasta, nie należy już do nas. Wizje, które się nam przytrafiają, są już gotowe. Słowa, którymi będziemy opisywać nasz dom i naszą ulicę, są już od dawna przygotowane. Franz Maurer zagra Joyce’a, a żołnierze Wehrmachtu przebiorą się za kolarzy. Wojenne ścieżki prowadzą do domu. Dlatego proza Foksa musiała spotkać się ze zdjęciami Libery. Jerzy Jarniewicz [Ars Cameralis Silesiae Superioris, 2005]