"Cierniowa ścieżka" to z jednej strony opowieść o niesprawiedliwie potraktowanych guwernantkach, okrutnych zarządcach, znającej sekrety swoich panów służbie, ale z drugiej strony... to książka wypełniona wiedźmami, magią krwi, wilkołakami, ludowym bajaniem. Jak udało się to zrobić? Nie wiem, ale udało się fenomenalnie.
Jestem zakochana w tym pomyśle, misternie splecionej intrydze, w niesamowitych bohaterach z ich wszystkimi słabościami i mocnymi stronami. Nie ma tutaj słabych punktów, głupotek, jest za to misternie realizowany mroczny plan. Akcja z początku może wydawać się powolna, ale to jak z rozwijaniem włóczki, mniejsza kuleczka szybciej nam się obróci. Czytelnik zrozumie wszystko dopiero, kiedy przeczyta całość od początku do końca.
Jestem pod wrażeniem głównej bohaterki Asher, jej powściągliwości, opanowania, siły, umiejętności. Fascynujące było śledzenie jej działań, przemyśleń, zrozumienie jej motywacji. "Cierniowa..." to w dużej mierze opowieść o kobietach, manipulacji, syndromie Śnieżki. Nie spodziewałam się tak dobrego przerobienia tych motywów, pokazania ich w tak fantastycznej odsłonie.
Urzekające również były przewijające się baśnie. Różni bohaterowie opowiadają sobie różne wersje znanych także nam historii. Zastanawiałam się, czy to tylko wymysły, czy one naprawdę wydarzyły się w tym świecie? Wszystko jest możliwe. Najlepsza była ta o czerwonym kapturku, w której babcia z wnuczk...