Aktualnie jestem zakochana w twórczości Brandona Sandersona i nie mogę się oderwać od serii Z mgły zrodzony. Najchętniej przeczytałabym ją ciągiem i nie przestawała o niej mówić, jednakże obawiam się, że swoim gadaniem zanudziłabym wszystkich wokół. Niemniej jednak dziś chciałabym wspomnieć Wam o "Cieniach tożsamości".
Tym razem główni bohaterowie podejmują kolejne śledztwo - tym razem szukają nieuchwytnego mordercy, który wykorzystuje starożytną sztukę Hemalurgii. W dodatku Waxillium musi skonfrontować się z własną przeszłością. Na szczęście nasze postaci nie są osamotnione, ponieważ mają wsparcie samego Harmonii.
~*~
"Cienie tożsamości" poza fantastyką łączą w sobie elementy kryminału i romansu, co o dziwo świetnie sprawdza się tej historii i czyni ją jeszcze bardziej atrakcyjną. Dla mnie jest to jedna z tych książek, po którą sięgałam w każdej wolnej chwili i cały czas o niej myślałam, kiedy nie mogłam po nią sięgnąć. W dodatku uwielbiam świat, w którym osadzona jest Druga Era Ostatniego Imperium - to są całkowicie moje klimaty, jeżeli chodzi o to co się dzieje w tle i jak wygląda wykreowany przez autora świat. W tejże powieści poczucie humoru Wax'a i jego towarzysza wciąż mnie rozbawia; a klimat miasta, które wkroczyło w epokę przemysłową nieodmiennie zachwyca.
Jednakże "Cienie tożsamości" to nie tylko świetna i wciągająca historia, którą nie sposób odłożyć. To również świetne spojrzenie na religię oraz przemiany społeczne ery prze...