🌼 „Problem był taki, że nigdy nie oszuka się samego siebie, bo przed samym sobą kłamstwa nie zmieni się w prawdę".
🌼Co to była za lektura! W życiu nie podejrzewałam, że powiem to o książce z wątkiem mafijnym, ale... pokochałam tę historię! Jestem w szoku, jak wciągnął mnie świat mafii wykreowany przez Julitę Sarnecką. Uwielbiam, gdy między bohaterami czuć rosnące napięcie i chemię. Dokładnie tak było między głównymi bohaterami tej części, czyli Becky i Maksimem. Są to bohaterowie, którzy różnią się wszystkim, a jednocześnie nie są sobie do końca obojętni. Ich relacja przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. Nie skłamię, jeśli powiem, że jest ta książka zasłużyła na miano ulubionej z tym motywem. Ostatnio unikałam mafii, ponieważ wiele razy dostawałam mniej, niż oczekiwałam i byłam przez to zawiedziona. Julita Sarnecka na nowo pokazała mi, że mafia potrafi jeszcze zaskoczyć i zaciekawić. Autorka totalnie oplotła mnie świetną relacją bohaterów, żeby w pewnym momencie doprowadzić mnie do zawału. To był taki plot twist wydarzeń, którego się nie spodziewałam ani odrobinę. Cytując klasyka „szok i niedowierzanie”. 😜 Emocje, jakie odczuwałam podczas lektury to istny rollercoaster. Według mnie „Brat” ma wszystko, czego można, by oczekiwać od romansu. A przynajmniej ja jestem maksymalnie zadowolona! Pióro Julity Sarneckiej jest lekkie i przyjemne, a książka czyta się błyskawicznie! Polecam!