„Ten zapach mnie obezwładniał, czy tego chciałam, czy nie. Osiadał na skórze jak trucizna, powodując, że zmysły zaczynały szaleć, a do głowy przychodziły najróżniejsze brudne fantazje. W połączeniu z lekko wyczuwalnym aromatem whisky, tworzył uzależniającą mieszankę.”
Becky obezwładniał zapach Maksima, a mnie z kolei obezwładniła ta genialna historia! „Brat” to już trzeci tom serii Sekrety Mafii, Julity Sarneckiej, co ogromnie łamie mi serce, bowiem cała trylogia tak mocno mi się podobała, że na samą myśl o jej zakończeniu, chce mi się płakać… Autorka po raz trzeci udowadnia nam, że jej historie są niezwykle dopracowane, a co za tym idzie - cholernie dobrze się je czyta! Każda z części jest tak dobrze dopieszczona, że nieraz podczas czytania ma się wrażenie oglądania naprawdę dobrego filmu - i ja bym się nie pogniewała, gdyby kiedyś była taka możliwość!
„Brat” to historia Maksima i Becky, dwójki osób, które są dla siebie totalnym przeciwieństwem. Ona ułożona, porządna i spokojna, a on z kolei pewny siebie, niebezpieczny i mający każdą kobietę na jedno skinienie głowy. No może nie każdą, bo Becky zdecydowanie zna swoją wartość i choć Maksim to naprawdę przystojny mężczyzna, rozsądek wygrywa tu nad pożądaniem. Tylko pytanie…jak długo będzie wygrywał :D Maksim to brat Mishy, którego mieliśmy okazję bliżej poznać w poprzednim tomie Sekretów mafii. Panowie nie spędzali wspólnie dzieciństwa, bowiem przebywali w domu dziecka, ale na szczęście udało im się odnaleźć na nowo, choć ta droga nie była usłana różami… Maksim powoli będzie zaznajamiał się ze strukturami mafijnymi, a dodatkowo przyjdzie mu się zmierzyć z pożądaniem, które wywołane zostanie przez pewną kobietę, która w skrócie mówiąc - nie leci na jego piękny uśmiech. Dla Maksima będzie ona stanowić nie lada wyzwanie, z kolei dla Becky cała ta sytuacja będzie nad wyraz zaskakująca i zdecydowanie …rozgrzewająca :P
Zapewne znacie to uczucie, gdy podczas czytania, relacja między bohaterami jest tak napięta, że przy każdym kolejnym ich spotkaniu, czekacie na TEN moment, ale on niestety nie nachodzi i całe to wyczekiwanie okazuję się niezwykle przyjemną torturą, której z jednej strony ma się dosyć, a drugiej nie można się nią nasycić. Odczuwa się wtedy całą gamę emocji i pomimo kolejnego rozczarowania, człowiek i tak się cieszy, bo znowu wyczekuje i tak w kółko. Tak, zdecydowanie czasem jest ze mnie masochistka. Ale to tylko przy niektórych książkach, którymi po prostu nie sposób się nasycić. Jeszcze jak autor/autorka w umiejętny sposób prowadzi każde spotkanie bohaterów i wie jak zagrać czytelnikowi na emocjach, tak by chciał więcej. I takie właśnie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania „Brata”. Ta część to istna wisienka na torcie całej serii. Zdecydowanie i bezapelacyjnie mój faworyt! Ja od samego początku czułam się jak zahipnotyzowana. To jak Julita pisze, to jest po prostu coś niemożliwego. Od tej historii nie sposób się oderwać, a każda kolejna strona wywołuje tyle emocji, że to jest wręcz niespotykane. Zdecydowanie mnie rownież obezwładniła postać Maksima i nawet nie przeszkadzało mi jego początkowe podejście do wszystkiego :P tak więc kreacja każdego bohatera jest tutaj tak dobrze dopracowana, że ich po prostu nie sposób nie polubić.
Autorka świetnie wyważyła romans i mafię, jest to wszystko tak idealnie ze sobą połączone, że w żaden sposób nie można czuć się przytłoczonym nadmiarem któregokolwiek tematu. Historia jest tak absorbująca i ciekawa, że nawet rozmowy o innych klanach, czy jakiekolwiek plany mafijne, są tak fascynujące, że nawet one ogromnie mnie ciekawiły i mogłabym czytać o nich cały czas :P
No dobra, pewnie się zastanawiacie czy ta historia czymś się wyróżnia na tle innych romansów mafijnych. Otóż powiem szczerze, że przez część książki myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, bo relacja między bohaterami normalnie się rozwijała i wszystko szło w takim kierunku jaki z początku się spodziewałam… I jakże ogromnie się myliłam! Autorka tak mnie w pewnym momencie zaskoczyła, że nie mogłam uwierzyć w to co czytam! Takiego zwrotu akcji to ja bym się w życiu nie spodziewała! I za to ogromne brawa :D
W trakcie poznawania historii, mamy też rozdziały z przeszłości głównej bohatera, w których poznajemy zdecydowanie bliżej jego „dzieciństwo” w domu dziecka oraz całą sytuację z rodzicami. I to również zasługuje na ogromny plus, bo powiem szczerze, że nieraz mnie samej krajało się serducho. Ale podsumowując mój krótki wywód (choć szczerze, to mogłabym jeszcze pisać i pisać, ale znowu co poniektórzy zarzucą mi pisanie skromnych i „za krótkich” recenzji - @martys_czyta i @orenia_84 to o Tobie ) serie w całości jak najbardziej Wam polecam. W każdej z części przewijają się Ci sami bohaterowie, więc jak dla mnie książki najlepiej przeczytać wszystkie po kolei. Każda jest genialna, a „Brat” stanowi ich idealne zakończenie! Jestem przeszczęśliwa, że mogłam patronować tak wspaniałej serii, za co ogromnie dziękuje!