Ostatni tom serii Czarny Wygon już za mną. Wątki się domknęły, tajemnice zostały odkryte, a moja ciekawość zaspokojona.
Tym razem jesteśmy z bohaterami we współczesnym świecie. Witek nie może sobie darować, że przez niego Adam wylądował w Starzyźnie. Nawet ma obawy, że przyjaciel nie żyje. Jednak kiedy w brulionie pojawia się tekst świadczący o tym, że Adam jednak tam przebywa i na razie jest cały i zdrowy, postanawia spróbować go wyciągnąć. Razem z nim do działania przystępują przyjaciele, którym pomógł uwolnić się z przeklętej wioski i Rafał, od którego wszystko się zaczęło. Czy jednak zdążą na czas?
Nadal nie odczułam prawdziwej grozy, ale klimat trochę się zagęścił w porównaniu do poprzednich tomów. Czytelnik otrzymuje tutaj dodatkowy wątek – porwanie małego Mateusza i działania zmierzające do jego odnalezienia i uwolnienia. Ponadto bohaterowie muszą zmierzyć się ze Złem, które coraz bardziej panoszy się we współczesnym świecie i nie sposób zamknąć go w Starzyźnie. Tutaj rzeczywiście można przestraszyć się wizji wszędobylskiego diabła, którego większość ludzi nie dostrzega.
Jeśli zdecydujecie się przeczytać ten cykl, to najlepiej nie róbcie zbyt długich przerw między kolejnymi tomami. I nie nastawiajcie się na dreszcze na plecach czy trupi oddech na karku. Zdecydowanie większe emocje wzbudził we mnie cykl Dom na Wyrębach.