,, Zawsze byłem zdania, ze lepiej nie posiadać niczego, ale mieć marzenia, niż posiadać wszystko i o niczym nie śnić"
Jest to wspaniała książka opowiadająca o dążeniu do spełnienia marzenia. O przyjaźni i partnerskim związku, gdzie zawsze się liczy dobro tego drugiego człowieka. O tym, co dobre i o stracie, która potrafi zaboleć bardziej niż ukąszenie węża.
Pisana przez trzech narratorów, co daje nam pełniejszy obraz sytuacji. Zawiera bardzo dużo fotografii z samej wyprawy, co czyni ją wyjątkowo interesującą. Główny bohater, tudzież sam autor jest dla mnie postacią nietuzinkową. Podoba mi się jego charakter i upór w dążeniu do celu. Każdego dnia, nawet po nieprzespanej nocy, czy też wyczerpujących sytuacji, on nadal był gotów iść naprzód. Potrafił dzielić się jedzeniem, choć sam miał niewiele. Przypadkowymi pracami znacznie nadrabiał braki w portfelu. To ukazuje, jak bardzo był otwarty na nowe przygody. Zawsze dla wszystkich chciał dobrze i nikogo nie wykorzystywał. Podczas jego wędrówki, spotykał przeróżnych ludzi, którzy dzielili się z nim swoimi własnymi historiami. Bardzo odważny, choć czasem jego upór pchał go w ręce policji. Ludzie przejezdni potrafili okazać im czasem kawałek swojego serca, choć i bywały chwile, gdy okazywali im również swoją niechęć. Ciekawość nie raz wpakowała go w tarapaty z których nie zawsze brał lekcje na przyszłość. Człowiek mądry, ale i zwyczajny Podziwiam go za chęć spełnienia swoich marzeń.
Książka sama w sobie uczy nas jak b...