Dla mnie czytanie Murakamiego jest doświadczeniem bardzo osobistym.
„W życiu są rzeczy zbyt skomplikowane, by je wyjaśnić w jakimkolwiek języku.”, a jednak czujemy potrzebę mówienia o nich , wyjaśniania i pojęcia tych rzeczy.
Czasami nitki życia plączą się i powstają supły, które nas uwierają, ale staramy się o nich zapomnieć, a nawet zapominamy, ale one istnieją. Czasami są głębokie rany, które mimo, że się zabliźnią to w nas tkwią. Dochodzimy do takiego momentu, że nie potrafimy już żyć pełnią życia, otwarcie się na siebie i innych staje się trudne. Wtedy pozostaje nam wyłącznie cofnięcie się i mimo bólu i lęku próba rozgmatwania przeszłość. To jest tematem tej książki.
Tsukuru Tazaki uważa siebie za człowieka bezbarwnego, pustego, który niczym się nie wyróżnia. „W sumie nie mam w sobie nic, co mógłbym innym ofiarować. A raczej może nie ma nic, co mógłbym ofiarować sobie samemu?” Co myślą o nim inni? Czy miał odwagę kiedykolwiek o tym się dowiedzieć? W młodości został ciężko zraniony przez przyjaciół, załamał się i nie starał się dociekać, dlaczego tak się stało. Po latach, za namową, mimo lęku wraca do przeszłości, próbuje się z nią zmierzyć i wyjaśnić wszystkie okoliczności. Czy tylko on poniósł wtedy rany i jest jedyną ofiarą? Czy po latach jest możliwe wyjaśnienie wszystkiego?
Wspaniała proza Murakamiego, która mnie zawsze urzeka i hipnotyzuje. Uniwersalna historia bardzo wnikliwie przedstawiona, pełna refleksji nad życiem i wywołująca refleksje nad...