Jak powszechnie wiadomo życie lubi nas zaskakiwać, i to nie zawsze w dobrym tego słowa znaczeniu. Łatwo się wymawia kolejne słowa pocieszenia, gdy człowiek nie znajduje się w samym oku cyklonu, jednak niektóre zawirowania potrafią doprowadzić niemal na skraj wytrzymałości. Jedna z tego typu sytuacji to z pewnością pozostawienie przez drugą połówkę tuż przed ślubem. I choć zaraz cisną się na usta słowa, że lepiej przed aniżeli zaraz po, to tak naprawdę nikt nie chciałby znaleźć się w takiej pozycji. Pomyślicie pewnie, że taki motyw powieści był już wielokrotnie powtarzany i ja się z tym zgodzę, ale nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by tego niedoszłego męża odzyskać! A niebanalna fabuła, to przecież już połowa sukcesu, o resztę jednak też nie ma się co martwić i śmiało można zasiąść do lektury.
Lidka nie ma zbyt wiele czasu, by ślub jednak się odbył. Przeszła już przez ból, gniew i niedowierzanie, teraz nastał czas na walkę. W końcu czasem losowi trzeba pomóc... LIdka mieszka w niewielkiej miejscowości Chabrów, pracuje w Urzędzie Gminy i jest zwyczajną, poukładaną kobietą. W związku z Maurycym przywykła już, że musi mu usługiwać i nie widzi w tym niczego dziwnego. Sprzątanie, gotowanie i wszystkie inne obowiązki domowe od dawna były jej powinnością, problem w tym, że w natłoku codziennych zajęć zapominała o najważniejszym- o sobie. Pomimo tego nie wyobraża sobie swojego życia bez niego. Ale czy o tę walkę o względy Maurycego pcha ją zraniona duma czy prawdziwa mi...