Moja relacja z tą serią jest trudna,bo do tej pory pałałam do niej ogromną niechęcią,ale gdy zaczynałam czytać tę część nie przypuszczałam,że odmieni ona moje spojrzenie na cały ten cykl.Ten tom zaczął się tak samo jak wszystkie poprzednie-od wielkiego dramatu między bohaterami i od Hardina,który doprowadzał mnie do takiego szału,i to do takiego stopnia,że byłam nim niesamowicie zmęczona przez pierwszą połowę tej książki,ale później zaszła w nim tak ogromna zmiana,że gdyby Hardin był takim,jakim się stał w tej części od samego początku tej historii moja relacja z tą serią mogłaby wyglądać zupełnie inaczej i mogłaby być to jedna z lepszych serii. Bo ta jego książka,którą napisał i zmiana,która w nim zaszła otworzyła mi tak szeroko oczy na całą ich relację,na trud życia i charakter Hardina,na Tessę i na całą ich historię do takiego stopnia,że nie mogę spojrzeć na ich opowieść z tak wielką niechęcią jak wcześniej.I chociaż dalej jest to momentami tak nudna,tak frustrująca,tak przegadania i rozwleczona historia to tym razem tak dobrze mi się ją czytało,że aż z zapartym tchem czekałam na to,co będzie dalej i jak się to skończy. chociaż moje wymarzone zakończenie tej serii jest inne to to też mi się podobało.