Pierwszy tom z serii dzieł zebranych Stefana Kisielewskiego, jednej z największych i najbarwniejszych osobowości PRL-u, zawiera dwa ostatnie tytuły wydane za jego życia - głośny bestseller "Abecadło Kisiela" (ze wstępem Tomasza Wołka) oraz rozliczeniowy wywiad pt. "Testament Kisiela" (ze wstępem Piotra Gabryela) całą książkę zamyka posłowie Mariusza Urbanka. Stefan Kisielewski z charakterystyczną dla siebie przekorą i błyskotliwością w "Abecadle" podsumowuje w blisko 250 biogramach dokonania najważniejszych przedstawicieli świata polityki i kultury (m.in. Władysława Bartoszewskiego, Jacka Kuronia, Adama Michnika, Melchiora Wańkowicza, Pawła Jasienicy, Wojciecha Jaruzelskiego, Andrzeja Wajdy, Lecha Wałęsy, Karola Wojtyły, Jerzego Giedroycia). Natomiast w "Testamencie", który jest zapisem rozmów z Piotrem Gabryelem, Kisielewski nie tylko surowo ocenia polityczno-gospodarcze zawirowania związane z przełomem z lat 1989-1990, lecz także dokonuje rozliczenia całej swojej drogi twórczej. Po głośnych edycjach dzieł zebranych Agnieszki Osieckiej, Pawła Jasienicy oraz Melchiora Wańkowicza wydawnictwo Prószyński Media przypomni tym razem dorobek Stefana Kisielewskiego - jednej z najbarwniejszych osobowości minionej epoki. "Był niewątpliwie jednym z najniezwyklejszych ludzi, jakich przyszło mi w życiu spotkać. Pełen sprzeczności - były w nim bowiem złośliwość i dobroć, przyjaźń i życzliwość, dokuczliwość i przekora, błyskotliwa inteligencja oraz zdecydowane poglądy w sprawach publicznych. Kisiel był nieprzewidywalny." Władysław Bartoszewski "W polskiej tradycji kulturalnej Kisiel nie ma odpowiedników: nie znam w niej ludzi, którzy umieliby połączyć uwielbienie dla intelektualnej pyskówki, frapująca oryginalność spostrzeżeń i błazeńską autoironię z surowo pojętą i egzekwowana moralnością, niezawisłością, uczciwością i godnością osobistą." Leopold Tyrmand "Bez przerwy judził i prowokował, w tym celu tyko, żeby coś się działo, żeby była jakaś wymiana myśli. Ale czasem, niestety, z wrodzonej złośliwości. On to uwielbiał. Lubił też rąbnąć komuś prawdę prosto w oczy. Zaraz potem zaczynał się śmiać śmiechem specyficznym, jakimś chichotliwym, trochę wariackim." Ludwik Jerzy Kern