Cytaty Tomasz Wandzel

Dodaj cytat
– Kla­sycz­ne kor­po­ra­cyj­ne po­dej­ście: prze­żuć czło­wie­ka jak gumę do żucia, a póź­niej wy­pluć do kosza albo za­stą­pić jakąś ma­szy­ną, któ­rej nie trze­ba bę­dzie pła­cić (...).
Za­po­wiedź prze­rzu­ce­nia na kom­pu­te­ry pracy, którą do tej pory wy­ko­ny­wa­li lu­dzie, była speł­nie­niem tego, o czym dawno temu czy­tał w po­wie­ściach fan­ta­sy, w któ­rych kró­lo­wa­ły ro­bo­ty i sztucz­na in­te­li­gen­cja.
– Gdzie znaj­dę kor­ko­ciąg? – Spy­tał Papaj, sta­wia­jąc na bla­cie ku­pio­ne po dro­dze wino.
(...)
– Jak na bez­al­ko­ho­lo­we, sma­ku­je zu­peł­nie do­brze – po­chwa­li­ła, upi­ja­jąc łykwina. Papaj mu­siał się z nią zgo­dzić, cho­ciaż uwa­żał, że trun­ki z samej swo­jej na­tu­ry po­win­ny za­wie­rać al­ko­hol, a wszyst­kie wy­na­laz­ki re­kla­mo­wa­ne jako piwo i wino bez­al­ko­ho­lo­we nie po­win­ny mieć w na­zwie pierw­sze­go czło­nu.
– Jeśli są­dzisz, że po kilku kie­lisz­kach zmie­nię zda­nie i po­zwo­lę ci zo­stać do śnia­da­nia, to się my­lisz – po­wie­dzia­ła pro­ku­ra­tor, wy­no­sząc ta­le­rze do po­ko­ju dzien­ne­go, peł­nią­ce­go funk­cję sa­lo­nu i ja­dal­ni. – To wa­riant bez­al­ko­ho­lo­wy, więc trzeź­wość two­je­go umy­słu nie jest za­gro­żo­na – za­pew­nił ko­mi­sarz.
– Czego się pan na­pi­je? – za­py­ta­ła go­spo­dy­ni, przy­sta­jąc przy la­dzie od­dzie­la­ją­cej część wy­po­czyn­ko­wą od anek­su ku­chen­ne­go. – Po­pro­szę wodę. – Słusz­ny wybór – po­chwa­li­ła – w upal­ne dni trze­ba dbać o od­po­wied­ni po­ziom pły­nów w or­ga­ni­zmie – do­da­ła, wcho­dząc za ladę.
– Ty to po­tra­fisz oce­nić urodę ko­bie­ty z szyb­ko­ścią fo­to­ra­da­ru – za­drwi­ła bez­li­to­śnie Ju­sty­na, a wyraz jej twa­rzy wy­ra­żał pełną dez­apro­ba­tę dla tego, co wła­śnie usły­sza­ła. – Ja nie oce­niam, a je­dy­nie wy­ra­żam opi­nię, a poza tym uwa­żam, że nie ma brzyd­kich ko­biet… – Tylko wina cza­sem brak – za­kpi­ła Ju­sty­na, wcho­dząc mu w słowo. – Aku­rat wino i ko­bie­ty, to do­sko­na­łe po­łą­cze­nie – zri­po­sto­wał. – Dodaj do tego śpiew i bę­dziesz miał ter­cet eg­zo­tycz­ny.
– Jak to mówią u nas w sta­nach: „Jaki zawód, takie życie” – oznaj­mi­ła tonem, w któ­rym nie było roz­cza­ro­wa­nia, ale zro­zu­mie­nie.
Nie, ona nie lu­bi­ła ota­czać się elek­tro­ni­ką. Ko­rzy­sta­ła wy­łącz­nie ze smart­fo­na. Uwa­ża­ła, że w zu­peł­no­ści jej wy­star­czy. Dla niej był te­le­fo­nem, kom­pu­te­rem, ze­gar­kiem, bu­dzi­kiem, a nawet te­le­wi­zo­rem – wy­li­czał męż­czy­zna.
- Oni przywieźli nas do cholernego obozu pracy - mówi nagle jakiś mężczyzna przed nami.
- A co to jest ten obóz pracy ? - pyta idąca obok niego kobieta.
- Miejsce, z którego nie ma ucieczki - odpowiada mężczyzna zrezygnowanym głosem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl