Cytaty Przemysław Piotrowski

Dodaj cytat
Statystycznie rzecz biorąc, to właśnie w polityce funkcjonuje największy odsetek psychopatów.
Głup­cem jest ten, który z zało­że­nia od­rzu­ca to, czego nie rozu­mie. Nawet jeśli brzmi to kom­plet­nie irra­cjo­nal­nie.
Wiedział, o czym myśli. Był starym psem. Najlepszym.
Sytuacja nie wyglądała dobrze. Tak naprawdę wyglądała bardzo, bardzo źle. Świadomość, że może być tylko gorzej, nie poprawiała jego samopoczucia.
Frustrowała go. Dlaczego to musiało spotkać akurat jego?
Czterdzieści kroków, pomyślał. Zrobił dziś zasrane czterdzieści kroków. Wielkie mi, kurwa, osiągnięcie.
Miał w sobie cos odpychającego i nawet nie chodziło o jego gburowatość, bo akurat do tego rodzaju partnerów była przyzwyczajona. On po prostu nie szanował ludzi.
[...] i żyłyśmy z dnia na dzień, bez większych oczekiwań, tak po prostu, życiem szarego człowieka w szarym kraju, który nazywa się Polska.
Po prostu czuję i wiem, że ktoś na mnie patrzy. Skryty w mroku, nienasycony, napawa się moim lękiem, upaja się widokiem samotnej i przerażonej kobiety, która udaje przed samą sobą, że jest w stanie stanąć twarzą w twarz z upiorami lasu. Powinnam wejść do domu i zamknąć za sobą drzwi, myślę. Dlaczego tego nie robię? Nie, to nie ciekawość. Jestem po prostu sparaliżowana strachem.
Jakby ktoś przemknął tuż przy ścianie z pochodnią w ręku. Jestem pewna, że widziałam zarys postaci, ale kto mógłby o tej porze kręcić się wokół domu z pochodnią? Kto w dzisiejszych czasach używa pochodni? Może jednak przesadzam, może to tylko odbity blask świecy, która przecież... zgasła. Moja wyobraźnia szaleje, błyskawicznie kreśli najczarniejsze scenariusze.
Biadoląc nad losem innych, w niczym im nie pomożemy.
Religia to opium dla ludu, aby trzymać go ryzach.
Nikogo nie powinna obchodzić przeszłość innych.
Budziła w nim emocje, o których nie miał pojęcia, że istnieją. Nie mógł jej do końca rozgryźć.
Stare dobre lata dziś dźwięczały jej w uszach jak echo czegoś, co tak naprawdę nigdy nie istniało. To nie były stare dobre lata, ale zwykłe piekło.
Ustawiła stoper na kolejne sześćdziesiąt sekund. Nigdy nie dawała sobie więcej na odpoczynek.
Woda była przejrzysta i przyjemnie chłodna. Ona - rozgrzana niczym w gorączce.
Pięćdziesiąt basenów. Dwa i pół kilometra. W trzydzieści minut.
Tu nie ma nietoperzy wampirów. I dlatego nauka jest tak istotna. Mądrego człowieka trudniej omamić, oszukać i nastraszyć.
Dźwięki i zapachy stały się bardziej intensywne. Kapanie wody, szmer przemykającej w wodzie salamandry, szelest odnóży maszerującego po ścianie stawonoga, delikatny ruch chwiejącego się nietoperza.
Żyj, ciesz się tym życiem, korzystaj z niego i wyciągaj z niego ile się da. Gdy coś się rypnie, to przyjdzie czas na zamartwianie się o przyszłość.
Nalała do kieliszka wina i wypiła je duszkiem. Pomyślała, ze ta suka jest nie tylko cwana, ale i wyjątkowo bezczelna. A ona tak tego na pewno nie zostawi.
Nie ma na świecie nic gorszego niż oszukana i zdradzona kobieta.
Lata pracy w tym zawodzie nauczyły ją, że z facetami trzeba jak z dziećmi. Działać na podstawowe instynkty.
Brudny spojrzał na Julkę, jakby zamiast niej nad posadzką lewitowała szamanka voodoo. Pomyślał, że gdy baba nie pracuje, to w jej mózgu zaczyna dochodzić do wyjątkowo niekorzystnych zmian.
Poza upierdliwie bzyczącą muchą szelest przekładanych dokumentów był jedynym dźwiękiem wypełniającym skromny w wystroju gabinet komendanta Romualda Czarneckiego.
Mężczyzna przeniósł wzrok na szczelnie owiniętą bandażami ofiarę. Wciąż żyła. Wiła się niczym robal pochwycony w pajęczą sieć, wydając z siebie nieokreślone, bulgoczące dźwięki. Wyglądała obrzydliwie, odrażająco. Nie było w niej nic ludzkiego.
Ale czy kiedykolwiek było? Czy nie zasłużyła sobie na taki los?
Zasłużyła. Mężczyzna nie miał co do tego żadnych wątpliwości.
Betoniarka ryknęła niczym monstrum z piekielnych czeluści.
Klasyczna banda szczyli pod wodzą synalka bogatego tatusia. Skóra, czapeczka z daszkiem i kilka kilogramów złota na szyi i paluchach. Lider musiał się wyróżniać, a reszta jadła mu z ręki.
Facet znów coś zanotował, ale Brudny miał wrażenie, że zamiast zapisywać konkretne informacje, facet kreśli jakieś bazgroły albo rysuje bałwany.
Trzy kolejne dni minęły Brudnemu na beztroskim patrzeniu na lejący za oknem deszcz, popijaniu jamesona i rozmyślaniu o przyszłości, która już drapieżnie wyciągała po niego szponiaste łapska.
Od najmłodszych lat miał przesrane i najwyraźniej wszyscy dalej widza w nim tylko zwykłego śmiecia. Nienawidził ich. Nienawidził ich wszystkich. Tego kraju też.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl