Cytaty Piotr Górski

Dodaj cytat
Życie za­wsze nas do­go­ni. Pięk­ne miej­sce nie uczy­ni czło­wie­ka szczę­śli­wym, jeśli czło­wiek nie przy­nie­sie tam szczę­ścia ze sobą.
Życie za­wsze nas do­go­ni. Pięk­ne miej­sce nie uczy­ni czło­wie­ka szczę­śli­wym, jeśli czło­wiek nie przy­nie­sie tam szczę­ścia ze sobą.
– Fa­ce­ta nikt nie lubił. Mu­siał być cho­ler­nie sa­mot­ny.
– Zo­bacz, co robią. Spraw­dza­ją mejle, od­wie­dza­ją Fa­ce­bo­oka, czy­ta­ją wia­do­mo­ści, ale tylko te z krzy­czą­cy­mi na­głów­ka­mi. A w tych na­głów­kach je­steś ty. (,,,)
– Chcesz być czę­ścią ich świa­ta?
– To wiele uła­twia. Przy­naj­mniej w ka­rie­rze.
Miesz­ka­nie urzą­dzo­no z wdzię­kiem do­brze utrzy­ma­ne­go kon­te­ne­ra na śmie­ci.
Nie ude­rzy­ła pana bez­po­śred­nio, ale tra­fi­ła w samo serce. [...]
– Serce czło­wie­ka, który kocha, bije w pier­si kogoś in­ne­go – rzekł Kruk. – Cza­sem jest to zwie­rzę.
Tiro usiadł. Nie miał czasu, żeby tu siedzieć, ale wolał nie popędzać faceta. Nie warto zadzierać z politykami, zwłaszcza z tymi, którzy grywają w karty z gubernatorem.
- Jest skarga na ciebie.
- Że co?
- Że za mało pijesz, za dużo cię na mieście, straszysz bandytów.
- Poprawię się.
- Popraw się, Tiro.
Czasem obojętność bywa najstraszniejszą groźbą.
Kruk czuł obrzydzenie. Do tego człowieka, do ludzi, którzy go upokarzali i do siebie, bo był jednym z ni9ch. Czuł się brudny tym rodzajem brudu, którego nie zmyje gorąca woda.
Mężczyzna, który siedział naprzeciw niej za biurkiem był z gatunku tych, których nie potrafiła ścierpieć. Z wyglądu nikt, z gestów ślamazara, pozbawiony wszystkiego, co ceniła w mężczyznach. Oczyma wyobraźni widziała go, jak wspina się po szczeblach policyjnej kariery, starając się nie wychylać zza biurka.
- Dobry wieczór, komisarzu. Nie wiedziałem, że dostał pan zaproszenie.
- Mam stałą wejściówkę, facet przy wejściu nawet nie pisnął.
- Jakoś mi się nie wydaje.
- Służyć i chronić. I wchodzę, gdzie chcę.
-Ale nie jest pan mile widziany.
- To zależy.- Kruk rozejrzał się po sali.- Dużo ludzi przyszło.
- Szymański ma wzięcie. Podobają się panu jego obrazy?
- Im podlejszy i bardziej tandetny spektakl, tym głośniej klaszczę.
- Nie uważa pan, że dobrze maluje?
- Aż się nie mogę nasycić. Jak się wynajduje takie talenty? Zgarnia się ich z długiej czy z Monciaka?
-Nie mam żony- rzekł Charon. (...) A jeśli nie mam żony, to rzecz jasna, on nie ma przyjaciółek.
- Te pielęgniarki...
- Jakie tam pielęgniarki. Dwie ździry tak zimne, że wolałby pan całować kostkę lodu niż dupę którejś z nich.
Czasem jest tak, że zły człowiek trafia na wkurwionego anioła, zmienia swoje życie i robi się dobry. Grzecznie kończy zarzuconą edukację, zdobywa wykształcenie i pływa na statkach jako oficer.
- Mówiłem, już panu o niej?- spytał Wolny.- To świetna dziewczyna...kobieta. Jest podobna do mnie, nie ma wad i słabości.
- Niebezpiecznie jest myśleć o kimś, że nie ma wad.
Nie ma żadnego układu. Układ jest taki jak wszędzie: wzajemne sympatie, antypatie, zależności, podsrywania i ambicje. Czasem solidarność zawodowa, choć tej mało. Za to dużo polityki. To tyle. Nie całujemy się nawzajem w upierścienione dłonie.
-Monika uważa- rzekł Kruk- że Paczulski jest nietykalny i nie da się go ruszyć. Sprawdzę to.
- Jak?
- Ruszę go.
- I tyle?
- Zobaczymy, skąd nadejdzie odwet.
- My zobaczymy? (...) To znaczy ty i kto?
-Przede wszystkim ty, bo siedzisz z nas trzech najwyżej. Jak ktoś z góry zacznie się do mnie dobierać, to twoimi rękami.
Dołączyłeś do śledztwa, tylko czy ono cię w ogóle obchodzi? Zatłuczono na śmierć kobietę, a ty bardziej interesujesz się koleżanką z pracy.
- Tamta już nie żyje, może poczekać.
Z wysokości siódmego piętra patrzył na budynki i ulice Przymorza.
Świat jest do dupy, pomyślał.
Szkoda.
Bo w głębi duszy czuł, że mógłby być wspaniały.
Położył się do łóżka. Od dawna żył sam, ale zawsze kładł się tylko na jednej, tej samej stronie dużego łóżka. Nawyk mężczyzny przyzwyczajonego do obecności kobiety. Jeden z tych uporczywych nawyków, których trudno się pozbyć.
To, że ktoś tłucze żonę, jeszcze nie znaczy, że musi być złodziejem. W końcu to dwa różne paragrafy.
Nogi miała świetne, takie, które mogą narobić ci bałaganu w głowie, jeśli za długo się w nie wpatrujesz.
-Leona Stompura zainteresowała kobieta zrobiona jak tania szmata, bo przypominała mu matkę?
- Nie każda matka to matka Polka- mruknął Kruk.- Bywają mniej powściągliwe matki, a dzieci i tak je kochają.
Patrząc w twarz sympatycznemu skądinąd facetowi, Kruk zastanawiał się, czemu go tak bardzo nie znosi. (...) Powód był, w dodatku bardzo brudny powód.
Trudno lubić kogoś, kto zabierał sobie ze świata to co najlepsze, a ty mogłeś tylko patrzeć i żałować, że nie jesteś na jego miejscu.
Malewski zaproponował mi pieniądze, żebym zostawił go w spokoju.
- Wziął pan?
- Niektórzy mówią, że nie mam zasad. Ale jedną mam. Biorę pieniądze wyłącznie od jednej strony. Za to wtedy się nie ograniczam. (...) Gdy raz przyjmuję czyjąś stronę, nigdy jej nie zmieniam. Klienci wiedzą, ze gdy przyjmuję od nich pierwszą złotówkę, nie odsprzedam się stronie przeciwnej. To dla nich kojące uczucie.
...nie lubię, gdy ludzie gadają o mnie, a potem się im umiera.
- Nie zajmę dużo czasu. Czeka pan na kogoś? (...)
- Na ciebie?
- Serio?
- Gamoń, którego za mną wysłałeś, za bardzo rzuca się w oczy.
- Wyślę za tobą innego. Klient nasz pan.
(...)
- Za kogo pijemy?
- Ty lepiej nie pij. Pijany łatwo zabijasz.
- Wiesz, czemu tu siedzimy? (...) Nic do ciebie nie mam, ale już widziałem, jak wygląda policyjne śledztwo. Koń by się uśmiał.
- Są dobrzy i źli policjanci. Może ja jestem ten dobry.
- Siedzimy tu, bo mam nadzieję, że jesteś ten zły
Człowiek, który widzi siebie w lustrze, ma większe opory, by kłamać.
- Przecież nie wiedziałem, że coś ich łączy. I nie zabiłbym go z zazdrości. Nie z takiego powodu.
- A jaki powód byłby dobry?
- Żaden.- Stompur pokręcił głową.
- Brzydko zabijać bez powodu. Niech mi pan da jakiś powód, nawet taki mały, malutki.
- Może mógłbym go zabić, gdybym wiedział, że zrobił jej krzywdę.
- Dziękuję. Pan jest bardzo miły. Policja prosi, obywatel kooperuje.
- Na czym właściwie polegała wspaniałość tego chłopaka?
Spojrzała mu w twarz.
- Na tym, że go kochałam i byłam pewna, że on kocha mnie.
Kruk pomyślał, że miłość jest ślepa. Że rodzi się w oczach patrzącego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl