“Ale teraz wreszcie było zupełnie cicho. Mogłaby płakać w świętym spokoju i bez niewygodnych świadków, lecz nie umiała, kranik nie zawsze działał na zawołanie.”
“Dla Marka, który zdaniem Aleksandry był od jakiegoś czasu kompletnie ślepy na cokolwiek poza własną nieustającą irytacją, słoń najwyraźniej stanowił ucieleśnienie ich małżeńskich problemów z komunikacją i dobry powód, by się znów zirytować. Dla niej stare zwierzę patrzące spod ciężko opadających powiek było w tamtej chwili po prostu ojcem.”
“Nadal bolało, lecz już w innym miejscu, ból z okolic lędźwi przeniósł się do odcinka szyjnego. No i bolało chyba odrobine mniej. Choć może to dzięki ketonalowi, który chwilę wcześniej włożyła do ust z westchnieniem, czując, że jej związki z tym lekiem stają się już trochę niebezpieczne.”
“Choroba odkrawa z ciebie kawałek po kawałku, odbiera ci ciało, które stopniowo zapada się i niknie, umysł wyłącza się w narkotycznych wizjach, odpływa w krainę bredni i chorych snów, majątek już do niczego ci się nie przyda, bo leżysz w hospicjum i nawet łapówki nie masz jak dać, rodzina musi się nauczyć żyć, gdy ciebie już nie będzie.”
“Niebywałe jest to umieranie, odbiera człowiekowi absolutnie wszystko, co w życiu zdobył.”
“Tadeusz faktycznie zmienił się od ostatniego razu. Był przede wszystkim jeszcze chudszy, choć wydawało się to już niemożliwe.”
“Jeśli zakonnice prowadzą ten przybytek i za szczęść Boże podcierają tyłki umierającym ludziom, to niech sobie swojego szefa Pana Jezuska wieszają, gdzie chcą, w dozwolonym formacie.”
“Od tej złości zaczęło mu się robić gorąco, poczuł, że ma trudności z zaczerpnięciem głębszego oddechu. Rozglądał się przez chwilę spanikowany, uświadamiając sobie, że znikąd pomocy. I właśnie wtedy jednak w końcu zemdlał.”
“Kobieta i słoń stali naprzeciwko siebie, wpatrując się jedno w drugie. Trwało to już stanowczo za długo i Marek poczuł się nieswojo. Co ona robi? Dlaczego tak robi? Czy to jest normalne zachowanie? Zamrugał oczami ze zdenerwowania.”
“Ludzie nie cierpią matek z dziećmi, to stara złota polska zasada, którą lepiej znać i na poważnie brać sobie do serca. Matki z dziećmi powinny schodzić ludziom z drogi, ludzie są zmęczeni, ludzie chcą mieć spokój, a nie pierdolone przedszkole za płotem.”
“W miejscach takich jak zoo, fokaria, akwaria, oceanaria, muzea czy - zwłaszcza - galerie sztuki współczesnej Marek zawsze momentalnie robił się senny.”
“W zoo tego dnia nie było jakoś bardzo tłumnie. Może to ta pogoda, może te ceny biletów.”
“Bo czy można w ogóle ufać człowiekowi, któremu nikt wcześniej nie powierzył czegoś, co cenne? Człowiekowi bez historii kredytowej? No chyba tak sobie.”
“Taką przebodli nas ojczyzną, co ma kiepski zasób leksykalny w obszarze części niesfornych i cielesnej miłości. (s. 148)”
“Żaden mężczyzna nie powinien mieć za wolnych plemników - uważała Marianna - to byłoby dla niego zbyt wielkim ciosem. Dźwignie to sama, bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie dźwigać.”
“Zazdrościła im swady i pewności, z jaką rozmawiali, też chciała mieć ojca w tweedowej marynarce podniszczonej na łokciach, pykającego fajkę w starym fotelu, któremu rzucisz hasło: "Herta", a on nie mówi: "Hertha Berlin w drugiej rundzie pucharu Niemiec", tylko daje prawidłowy odzew: "Müller"! Któremu rzucasz "pole", a on nie mówi: "Kombajn się znów spierdolił i stoi na polu", tylko : "Pierre Bourdieu". (s. 36)”
“(…) Aleksandra tradycyjnie – jak każda polska matka – odpływała myślami w stronę listy spraw do załatwienia, rozwijającej się niczym kłębek wełny przed kotem i długiej jak autostrada, po której jechała. Podcasterka, która ewidentnie była pod wpływem świeżej lektury książek Mihálya Csíkszentmihályiego, używała słów „flow” i „przepływ”, chcąc zmusić Aleksandrę do skupienia się na jednej czynności na dłużej niż pięć sekund, lecz ta, dzięki swojej pracy wymagającej od niej interesowania się wszystkim jednocześnie oraz dzięki próbom sprostania wymogom potrójnego macierzyństwa, już dawno stała się umysłową jętką jednodniówką. I znów zaczęła się pałować za wszystkie sprawy, których nie dowiozła i nie dowiezie, bo nie istniała w kosmosie taka możliwość, by dało się wszystko połączyć i zapiąć. (96)”
“Ja to sobie przynajmniej kapitał na start wypracowałam sama – powtarzała w myślach swą mantrę o wyższości pożyczania hajsu od banku nad długami u rodziny i od razu poczuła się lepiej. (s.73)”