Cytaty Andrzej Stasiuk

Dodaj cytat
Chodziło mi o biskupów Kościoła katolickiego. (…) Wszyscy są starzy i zazwyczaj miny mają poważne, czyli w gruncie rzeczy ponure. (…) Zazwyczaj mają do kogoś pretensje. Zazwyczaj do innych, nigdy do siebie. Rzadko w ich słowach można znaleźć afirmację: życia, świata, uczuć, człowieczeństwa. Są skwaszeni. Są zgorzkniali. (…) Starzy mężczyźni u władzy to nie jest dobry pomysł. (...) Instynkt podpowiada mi, że kobiety robiłyby to lepiej. Są bliżej życia i bliżej uczuć (…) A intuicja i doświadczenie podpowiadają, że to kobiety lepiej się znają na miłości, że są jedyną szansą dla tej wpółmartwej instytucji, jaką na naszych oczach staje się Kościół.
Popkultura przeżarła nas do szpiku kości. Jak nowotwór toczy naszą tożsamość i pamięć. Oczywiście możemy się od niej odwrócić i żyć w wieży z kości. Ale jeśli tylko będziemy chcieli coś światu powiedzieć, ocalić okruch pamięci, to świat nas nie zrozumie. Żeby nas wysłuchał, musimy użyć bełkotu, popgadki, ględźby dostępnej dla najgłupszych.
Niewykluczone, że nigdy nie chcieliśmy być Europejczykami. Przecież ledwo starczało nam sił na obronę polskości, węgierskości, słowackości. Bycie Polakiem, Węgrem, Czechem, Słowakiem, czy Rumunem całkowicie nas pochłaniało. Na nic innego nie mieliśmy czasu.
Nie mam władzy i nie jestem biskupem. Dlatego też mogę sobie pozwolić na heretycką wizję, w której młode i piękne kobiety zajmują miejsce starych, niezbyt urodziwych mężczyzn. Mogą być zamężne, stanu wolnego, w związkach nieformalnych, rozwiedzione, a nawet ”panny z dzieckiem”. Jeśli Bóg jest miłością, jak z uporem powtarzają starcy, to stan cywilny nie ma tu żadnego znaczenia.
Gdziekolwiek się zwrócisz - gadanina. Jedni przekonują drugich. Wzdęci od swojej prawdy, z wąsami, bez wąsów, kobiety, mężczyźni, zwierzęta z podłożonym ludzkim głosem, sprzęt AGD do ciebie mówi, wdzięczy się proszek do prania, politycy mówią swoje, wychodzą z nich godzinne przemowy bez żadnych znaków przestankowych, ewentualnie z krótkimi przerwami na oddech. Bez szans na cisze, bez chwili na własną myśl, chyba że umrzesz.
Odwiedzam galerie handlowe i widzę tam bezdomnych albo samotnych, którzy po prostu przesiadują na ławkach. Nawet nie udają, że przyszli coś kupić. (…) Ponury to obraz: ci, którzy nie mają nic, chronią się w miejscu, gdzie jest wszystko. (…) Młodzi zawsze w grupie, razem. Wyglądają na zadowolonych. To w końcu ich drugi dom (jeśli nie pierwszy). Widać, że dobrze się tu czują.
Bogactwo najczęściej wychodzi nam jak słoma z butów.
Ciało mojego brata będzie ekshumowane jako pierwsze” – powiedział zarządzający krajem. Tak powinno być. (…) Zarządzający powinien zarządzać kultem. Jest przebiegły, wiec doskonale czuje, że żadni z nas chrześcijanie. Nie wierzymy w niewidzialne, wierzymy w istniejące.
(Rosjanie) byli zupełnie jak my, Polacy. Śmiertelnie przejęci własnym obrazem w cudzych oczach.
Mój naród tchórzy i ma pełno w gaciach – mówię dobitnie. (…) Pokonał wszechświatowe potęgi, tyranów obalał, a teraz trzęsie portkami przed paroma tysiącami głodnych i biednych głównie. Z pochodniami chodzi i niejakiego Hitlera wzywa mój naród, a przynajmniej jego część.
Ludzie patrzyli przed siebie, to znaczy w przyszłość.
Nic tak nie niszczy barw, jak czas, nic tak nie ściera krawędzi, jak upływ godzin. Bo czas jest materią, której nie widać.
Na świecie jeszcze tylko ludzie są tak żywi.
Świat dawał im znaki, ale oni, jak wszystkie zagubione dusze, widzieli tylko siebie, ponieważ w prostocie swoich serc sądzili, że piękno jest jedynie ich udziałem.
Wiedział, że prędzej czy później któryś wyjdzie spośród drzew na otwartą przestrzeń, półślepy, półgłuchy, z rozdętymi nozdrzami w poszukiwaniu rywala. A oni gładzili lufy swoich remingtonów i browningów, na których osiadał szron.
A jak mieli coś metalowego, to gładzili i ostrzyli tak długi, że po prostu przestawało istnieć. (...) Rzeczy żyją tak długo, jak się nimi ktoś opiekuje.
Świat nie kończy się hukiem, ale rdzewieniem.
Czterdziestoletni mężczyźni wstają rano i bez golenia wychodzą na drogę, by patrzeć, jak nadciąga dzień, przechodzi i nie pozostawia żadnych śladów.
Ich serca biły coraz żywiej i żywiej, bo przecież oczy zawsze widzą więcej niż dłonie mogą dotknąć i wziąć.
Niewykluczone, że ich pamięć próbowała sięgnąć dalej, niż sięgało ich życie.
Inni pokiwali tylko głowami, bo to jest bezpieczny gest, który nie kosztuje nic.
Tak chciałbym zaczynać wszystkie historie. Od ciał i rzeczy, ponieważ nie starcza mi wiary we wskrzeszenie jednych i drugich.
Mam obsesję rzeczy, zdarzeń, nic niewartych szczegółów, wyliczanek, lubię wiedzieć, co jak się nazywa, i dlatego wolę biedne okolice niż bogate, bo w nich przedmioty mają prawdziwą wartość i bardzo możliwe, że ludzie je choć trochę kochają, ponieważ nie mają nic innego. Nie wielbią, ale kochają, nie mając o tym nawet pojęcia.
(...) literaturę jako sztukę, w której słowo jest kreatorem naszego świata, konstruktorem naszego losu i jeśli można tak powiedzieć-treścią i formą w jednej osobie. Mamy na myśli literaturę, w której człowiek zyskuje wymiar niepowtarzalności. Bo przecież jest prawdą oczywistą, że każdy kto żył, żyje lub żyć będzie na tym świecie, jest bytem niepowtarzalnym. Niepowtarzalny jest jego los i niepowtarzalny jego świat.
zdolność do posiadania własnego losu" jest równoznaczna ze zdolnością do posiadania własnego języka, bo tylko poprzez język los się opowiada. W przeciwnym przypadku rację mieliby ci, którzy twierdzą , że wszystko zostało już opowiedziane, że wszystkie powieściowe światy różnią się co najwyżej odmiennością wersji, realiami swojego czasu, historycznym, społecznym czy obyczajowym tłem.
Powiedziałem kiedyś: piszę, bo nie wiem. Literatura jest bowiem dla mnie próbą samopoznania, a tym samym świata w sobie i poprzez siebie. Próbę dramatyczną, jako, że tajemnicza naszego ja nie będzie nam nigdy do końca dostępna. Lecz poza tym własnym ja pisarz nie ma innej własności.
Literatura nie musi się obawiać o swój koniec. Koniec literatury nastąpiłby dopiero wraz z końcem człowieka.
Boże, jacy wszyscy jesteśmy nieszczęśliwi, jacy krusi.
Być może człowiek wynalazł słowo, aby dać ujście swojemu zdziwieniu sobą i światem, ale nie spodziewając się zapewne, że tym pierwszym słowem odkryje swoje człowieczeństwo.
Literatura bowiem- w moim przekonaniu,(...)-rodzi się nie z wiedzy, lecz z niewiedzy. Pisarz nie musi być tytanem umysłu, erudytą, jakkolwiek w historii literatury zdarzały się i takie przypadki. A nawet nie musi mieć szczególnie bogatego doświadczenia życiowego.Spotykałem dalekich od literatury ludzi o takim bogactwie przeżyć, że doznawałem wobec nich pokory. Doświadczenie życiowe pisarza może być skromne, nawet pospolite, nie ma to większego znaczenia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl