Cytaty Agnieszka Peszek

Dodaj cytat
Pa­mię­taj­cie, nie wierz­cie nie­po­twier­dzo­nym in­for­ma­cjom z sieci, one ni­czym nie róż­nią się od po­wta­rza­nych z ust do ust plo­tek, które z cza­sem co­raz bar­dziej od­da­lają się od prawdy.
Nie ma co się bać py­tań. Trzeba bać się od­po­wie­dzi.
Najgorszy ból w życiu to ten, którym nie możesz się z nikim podzielić, bo ci, którym możesz o nim powiedzieć nie zrozumieją, a tym, którzy mogliby zrozumieć, nie możesz powiedzieć.
Od zawsze czuł, jakby żył w klatce. Jakby jego życie nie należało do niego. Jakby jego osobowość determinowało jedno wydarzenie z przeszłości.
Każdy jak co rano pochłonięty był swoimi rozmyślaniami, nikt nie zwrócił większej uwagi na młodą dziewczynę, choć mogły to być ostatnie
minuty jej życia.
Wszystko, co zgadza się z naszymi
życzeniami, jest prawdą.
Wszystko inne doprowadza nas do
wściekłości.
Całość jej stroju wyglądała powalająco i na pewno nie należała do najtańszych.
Mimo że chciała, aby chwila ta trwała jak najdłużej, musiała wrócić do rzeczywistości.
Miał jednak pewną wadę - o ile można tak nazwać fakt posiadania rodziny.
Kto się czuje szczęśliwy, nie starzeje się.
– Ach, te ko­biety, nie­zro­zu­miałe, a jed­no­cze­śnie jak tlen po­trzeb­ne do ży­cia.
Tylko cięż­ką pracą je­steś w sta­nie coś zdzia­łać. Tylko dzię­ki małym kro­kom je­steś w sta­nie osią­gnąć duży cel.
(...) zwy­cięz­cy to ci, co nie za­wra­ca­ją, ale dążą do końca wy­zna­czo­ną ścież­ką. Zmo­ty­wo­wa­ło mnie to.
– My­ślisz, że praca to cią­gła tęcza i jed­no­roż­ce? Zmar­twię cię, Olguś, ale nie. Trze­ba za­pie­przać, a tej miłej czę­ści jest uła­mek. Dziw­ne, że muszę ci to tłu­ma­czyć, ta­kiej wy­ja­dacz­ce biz­ne­so­wej.
Moje życie to jeden wiel­ki teatr. Gdzie­kol­wiek po­szłam, tam gra­łam.
– Jak to mawia mój przy­ja­ciel, życie mnie ostat­nio wkur­wia. I to bar­dzo.
– Mamo, lecę do Hisz­pa­nii – rzu­ci­łam przez te­le­fon już z lot­ni­ska. Ku mojej ra­do­ści zu­peł­nie się nie zo­rien­to­wa­ła, że coś kom­bi­nu­ję. Nawet torbę spa­ko­wa­łam poza domem, aby nic nie za­uwa­ży­ła. Gdy­bym zro­bi­ła to ina­czej, na bank ni­czym Rey­tan po­ło­ży­ła­by się w drzwiach, blo­ku­jąc mi moż­li­wość wyj­ścia, a tak mogła tylko wy­ra­zić swoje nie­za­do­wo­le­nie na od­le­głość.
– Od kiedy się zna­cie? – Od trzech mie­się­cy, po­zna­ły­śmy się w sieci. – Taka no­wo­cze­sna zna­jo­mość – sko­men­to­wał po­li­cjant, a jego głos za­brzmiał mało sym­pa­tycz­nie. Jakby się ze mnie na­śmie­wał.
Nie wiem dla­czego, ale sprzą­ta­nie za­wsze mnie wy­ci­sza. Po­wo­duje, że moją głowę ogar­nia spo­kój, który roz­cho­dzi się po ca­łym moim ciele. Tak jak­bym za­żyła ja­kąś ma­giczną ta­bletkę, dzięki któ­rej od­pły­wam, a wszystko do­okoła prze­staje mieć zna­cze­nie.
Moja pa­mięć fo­to­gra­ficzna działa tro­chę jak wy­szu­ki­wa­nie ob­ra­zem w Go­ogle.
– On ma ta­kiego świra na punk­cie tego auta, że gdyby mógł, za­bie­rałby go do łóżka, przy­kry­wał koł­derką i śpie­wał ko­ły­sanki na do­bra­noc.
Ży­cie jest okrutne, szcze­gól­nie wo­bec sła­bych jed­no­stek, które nie mają w so­bie siły i od­wagi, aby uciec od oprawcy czy – tak jak było w moim przy­padku – opraw­ców.
To za­dzi­wia­jące, ale ten chory sys­tem robi wszystko, aby pa­cjent chciał jak naj­szyb­ciej uciec ze szpi­tala, nie­za­leż­nie od tego, czy jego stan się fak­tycz­nie po­pra­wił. Grunt, żeby wy­szedł jak naj­szyb­ciej i nie na­ra­żał sys­temu ochrony zdro­wia na ko­lejne wy­datki.
W domu pu­sta lo­dówka sta­no­wiła stan­dard. Je­dy­nym sta­łym ele­men­tem były bu­telki po­ukry­wane po szaf­kach. Ro­dzice za­wsze zna­leźli spo­sób na ich ku­pie­nie, za­po­mi­na­jąc, że w hie­rar­chii po­trzeb kar­mie­nie dzieci po­winno zna­leźć się wy­żej niż wle­wa­nie w sie­bie al­ko­holu.
W dzi­siej­szych cza­sach nie ma już ta­kiej wspól­noty, nie ma po­mocy są­siedz­kiej. Kie­dyś bez krę­pa­cji szło się do są­siada po cu­kier czy mar­chewkę, jak za­bra­kło. Te­raz jak coś się dzieje, to trzeba sa­memu wal­czyć o swoje.
Le­ka­rza pierw­szego kon­taktu, do któ­rego po­dobno po­win­nam była się wy­brać, nie od­wie­dzi­łam, bo czło­wiek w ki­tlu równa się wróg.
ja­kie­kol­wiek próby ra­cjo­nal­nego wy­ja­śnie­nia córce faktu, że pie­nią­dze nie biorą się z ko­smosu i nie spa­dają z nieba ra­zem z desz­czem, koń­czyły się hi­ste­rią i trza­ska­niem drzwiami.
Po­cie­chy, jak my­ślał o nich iro­nicz­nie, wi­działy w nim, bo to on przede wszyst­kim przy­no­sił pie­nią­dze, skar­bonkę bez dna, która nie ma uczuć, można ją lek­ce­wa­żyć, a kłam­stwo w re­la­cjach jest stan­dar­dem. Sam nie wie­dział, które z dzieci jest gor­sze.
Po­cie­chy, jak my­ślał o nich iro­nicz­nie, wi­działy w nim, bo to on przede wszyst­kim przy­no­sił pie­nią­dze, skar­bonkę bez dna, która nie ma uczuć, można ją lek­ce­wa­żyć, a kłam­stwo w re­la­cjach jest stan­dar­dem. Sam nie wie­dział, które z dzieci jest gor­sze.
Po­cie­chy, jak my­ślał o nich iro­nicz­nie, wi­działy w nim, bo to on przede wszyst­kim przy­no­sił pie­nią­dze, skar­bonkę bez dna, która nie ma uczuć, można ją lek­ce­wa­żyć, a kłam­stwo w re­la­cjach jest stan­dar­dem. Sam nie wie­dział, które z dzieci jest gor­sze.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl