Te książki nie powinny być wydane!

Autor: dominika.nawidelcu ·4 minuty
2020-08-05 13 komentarzy 26 Polubień
Te książki nie powinny być wydane!

Znasz to uczucie, gdy chcesz rzucić książką w ścianę lub zamienić ją w odpowiednik „Zniszcz ten dziennik”, chociaż sam autor nie zakładał takiej opcji? Tak, to zdarza się nam wszystkim. Dziś będzie o sytuacjach, gdy książka nie powinna być wydana. Szykujcie popcorn, bo… poleje się krew.


Od razu zastrzegam, przy tworzeniu tego tekstu nie ucierpiała żadna książka ani nawet autor. Przynajmniej dosłownie. Postarałam się, żeby nie było strat w ludziach, bardziej skupiam na konkretnych zjawiskach, niż osobach, ale czasem… bez dosadnych przykładów się nie da. Jakie książki sprawiły, że straciłam wiarę w ludzkość?

1. Autobiografie celebrytów

Celebryta też człowiek, książki pisać może. No ale, żeby tak od razu je wydawać? I to bez jakiejś większej kontroli? Tak się dziwnie złożyło, że celebryci uwielbiają pisać… przede wszystkim o sobie, a w przypadku biografii (zwłaszcza auto!) trzeba mieć jeszcze konkretny pomysł. Bo kto do jakiej szkoły podstawowej chodził i komu ukradł kredki, naprawdę interesuje mnie mniej… niż zeszłoroczny śnieg.
Muszę się przyznać, że zupełnie odpadłam po przesłuchaniu darmowego fragmentu utworu Kuby Wojewódzkiego. Autobiografii o tyle dziwnej, że zaczynającej się od niepowiązanych wynurzeń, w tym myśli, że celebryci nie powinni pisać książek. Ale Dorota Wellman napisała. A nie powinna. Więc autor również to uczynił. Tak, ja też nic z tego nie zrozumiałam. I chociaż nawet kilka razy się uśmiechnęłam, to ostatecznie miałam wrażenie, że wciąż słucham o niczym.

2. Autobiografie influencerów

Od książek osób znanych gorsze są tylko autobiografie ludzi, którzy myślą, że są znani. Po „O matko i córko” sięgnęłam z myślą, że będzie to tytuł na temat relacji rodzinnych. Nic bardziej mylnego! W praktyce otrzymałam biografię jednej z pań, Pauliny, młodej, ładnej i mądrej dziewczyny, ale no bez przesady, co mnie interesują jej przedszkolne opowieści?! Co mi po wiedzy, jakie deserki zjadała i z kim? Mój błąd, nie załapałam po opisie, że jest to tytuł dla miłośników ich YT-bowego kanału. Bo zakładam, że są takie osoby. Ale mimo wszystko, książki powinny być bardziej uniwersalne i stanowić dodatkową zachętę do poznania filmików autorek. Niestety, ja się czułam jak u cioci (i to nie swojej) na imieninach. To ogólna przypadłość autobiografii, nawet tych bardzo znanych osób, że stawiają się oni w centrum wszechświata, który… jest w jakiejś odległej galaktyce.

3. Piąta woda po kisielu, czyli Władca Pierścieni w spódnicy lub Harry Potter z odkurzaczem

Nic mnie tak nie irytuje, jak kopie książek, które odniosły sukces. Pisarz to zawód wymagający kreatywności, prawda? Tylko czemu mamy tysiące wersji Harry’ego, czy Greya? I nawet nie mówię o tych, którym wydawnictwo dało taki napis na okładce (krzywdząc tym Bogu ducha winnego autora). Chodzi mi bardziej o twory, które są po prostu zwyczajną zrzynką.
Mniej denerwujące, ale również mało atrakcyjne, jest powtarzanie oklepanych schematów. Kolejnej książki, w której bohaterka otwiera pensjonat, by odnaleźć szczęście to ja już nie zniosę! Ewentualnie wyniosę się na wieś, bo z literackiego dorobku wynika, że miasto to zło i z niego się ucieka! Słabo wyglądają też relacje małżeńskie. Za każdym razem, gdy czytam powieść obyczajową i myślę sobie „o, coś innego! Wreszcie udany związek” to zaraz potem okazuje się, że byłam w błędzie, a małżeństwo szybko zastępuje udany romans.

4. W audycji zamieszczono lokowanie produktu

Chociaż rozumiem, że Bezimienny to „imię” występujące w Gothicku, a każdy współczesny produkt ma swoją markę to… no naprawdę nie trzeba o tym pisać. Pod tym względem najbardziej utkwiła mi w pamięci książka „Boski narkotyk” (możliwe, że jestem jedyną, niespokrewnioną z autorką, czytelniczką). Tam dosłownie wszystko było podane z nazwy, kawa, samochód, zegarek, torebka! Po prostu zakupy Telemango na papierze. Ale to nie wszystko… również kolejny punkt pasuje do tej pozycji!

5. O święta naiwności

Kiedy czytelnik łapie się za głowę z głęboką i refleksyjną myślą „WTF?” to wiedz, że dobrze nie jest. Mniejsza, jeśli to tylko bohaterzy zachowują się niczym dzieci puszczone samopas, pozbawione zdrowego rozsądku i nakarmione po uszy czekoladą. Gorzej, jeśli do nieracjonalności nagina się cały świat z fizyką włącznie!
Z reguły mam naprawdę wysoki poziom tolerancji na głupotę, niezaradność czy nieogarnięcie. Ale za nic nie potrafię wciągnąć się w powieść, w której od początku, do końca „ona próbuje się do niego odezwać”. Dobijają mnie również zwroty akcji w stylu „nie powiem mu, czym mnie skrzywdził, spakuję się i wyjadę”. Kojarzycie klimat, nie? Zawsze na koniec (bo po co wcześniej) zaczynają ze sobą rozmawiać i okazuje się, że to gigantyczne nieporozumienie.

6. (Not)happy end
Wiecie co zrobić, by zakończyć powieść z przytupem? I to wtedy, gdy nie ma się najmniejszego pomysłu? Wystarczy bez powodu zabić bohatera. Nieuleczalna choroba? Wypadek samochodowy? Fortepian spadający z nieba? Dramat murowany. Łzy, wzruszenie, szok i kurtyna. Pal licho, jeśli to fantastyka, wtedy zawsze można go wskrzesić. Ale nie daj Boże, jeśli są to postacie opisane w poprzednim punkcie, które schodziły się przez całą opowieść, a potem ciach i kaplica! Tyle czytania na nic!

To moje osobiste top 6 warunków, z których spełnienie chociaż jednego powinno cofnąć książkę jeszcze przed drukiem. A jak to wygląda u was? Co was skrajnie razi? Jaki tytuł najchętniej wymazalibyście z pamięci?

Dominika Róg-Górecka
× 26 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@milena9
@milena9 · ponad 4 lata temu
To jeszcze nic!. Najgorsze są wszelkiej maści poradniki,w których celebryci/aktorzy radzą nam, jak : znaleźć czas na wysiłek fizyczny, zadbać o dobrze zbilansowaną dietę, spełnić swoje marzenia, uwierzyć w siebie. Aż dziwne, że można było żyć bez tych "wbitych" dzieł. Czasem takie poradniki mogą być niebezpieczne.

× 7
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Ad: celebryci - wszelkie książki popełnione dlatego, że autorka (bo to zwykle panie) - do wyboru: schudła, rzuciła nałóg, urodziła dziecko, i tak dalej. Hej, urodziłam dzidziusia, teraz oświecę masy, co to znaczy być matką! Rzuciłam palenie dzięki nacieraniu się łajnem jaka - ty też musisz! Bosh.
× 7
@daka_portal
@daka_portal · ponad 4 lata temu
Dodałabym jeszcze biografie, które składają się głównie z cytatów z opracowań innych autorów albo dłuuugich wyimków np. z pamiętników bohatera. 😅
× 5
@ela_r22
@ela_r22 · ponad 4 lata temu
Zgadzam się ze wszystkimi punktami, wielokrotnie trafiamy na książki, przy których zastanawiamy się, co to jest i o co tu chodzi?
Kiedyś tak miałam, że jak zaczynałam czytać książkę to pomimo tego, że strasznie przy niej się męczyłam to jednak musiałam ją skończyć. Dziś stwierdzam, że szkoda czasu na gnioty skoro tyle wartościowych książek jest do przeczytania.
Tak się zastanawiam czym kierują się wydawnictwa, które podejmują się wypuszczenia takiego ,, arcy g...niot …. ''. Przecież w to przedsięwzięcie zaangażowany jest sztab ludzi, zmarnowany drogocenny papier bo wyprodukowany z pięknego zielonego drzewka.
Marnotrawstwo czasu ludzkiego, nie potrzebnie zniszczona przyroda, brak szacunku dla odbiorcy - i to wszystko w imię czego? – Niby to tak dla nas czytelników, Ci wszyscy pseudo pisarze chcą się tak z nami podzielić swoimi przeżyciami, spostrzeżeniami, doświadczeniami, które to niby tylko oni posiadają.
× 3
@Meszuge
@Meszuge · ponad 4 lata temu
Wiele książek nie powinno zaistnieć, ale na przykład to już na bank: https://nakanapie.pl/recenzje/umieranie-na-czworke-z-plusem-ostatni-wyklad
Albo to: https://nakanapie.pl/ksiazka/najgorszy-czlowiek-na-swiecie

Moim zdaniem alkoholiczki i alkoholicy mogą pisać i wydawać, ale po piątym roku abstynencji. Jeśli są dodatkowo celebrytkami, to po dziesiątym roku niepicia/niećpania. Wracają z kilkutygodniowej psychoterapii zachłyśnięte sobą i tą słabiutką abstynencją, piszą o tym książkę (samodzielnie lub z pomocą), a następnie wracają do chlania i twardo przepijają honorarium autorskie. A miesiące i lata później nadal zachwycone czytelniczki ćmoktają z zachwytem nad "arcydziełem".
× 3
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Zgadzam się ze wszystkimi punktami. O książkach się nie wypowiadam bo omijam je dużym łukiem. Jednak ktoś to kupuje i czyta inaczej nie byłyby wydawane.
× 2
@mewaczyta
@mewaczyta · ponad 4 lata temu
Dodałabym jeszcze książki, które nie dostały dobrej korekty. Czytelnik za książkę płaci, a dostaje ładnie wydaną szczotkę dla recenzentów. Bleh.
× 1
@mum_sweethearts
@mum_sweethearts · ponad 4 lata temu
Zgadzam się z tymi kategoriami . Punk 5 w szczególności przypadł mi do gustu 😅😅😅
× 1
@Patriseria
@Patriseria · ponad 4 lata temu
6. Książki napisane na Wattpadzie.
× 1
@Anna30
@Anna30 · ponad 4 lata temu
Na szczęście nie czytałam ani jednej z wymienionych książek nawiązujących do przedstawionego artykułu. To miło, że uwaga została podkreślona ze strony autorki artykułu, gdyż ma własne zdanie w tym temacie, w którym nie zawsze jest okazja wypowiedzieć się, która książka tak naprawdę nam nie odpowiada. To od czytelnika zależy, która książka ta właściwa odpowiada mu do czytania.
@aniabruchal89
@aniabruchal89 · około 4 lata temu
Artykuł bardzo ciekawy.. Jednak mimo, że uważam to samo co autorka to tak naprawdę ilu odbiorców tyle gustów, więc to nie nam oceniać czy coś powinno być wydane lub nie powinno. Jedni się zachwycają inni krytykują. Ale chyba o to chodzi żeby było zróżnicowanie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl