Parę dni temu się budzę. Sucho w gębie, gardło boli, dreszcze mam. Szybko za telefon, patrzę w necie, niech mi powiedzą korona czy przeziębienie? Ale ja się nie przeziebiam. A tu jeszcze kaszel na dodatek. No to ja już wiem. Mam koronę. Dziwne żebym nie miała skoro prognozy mówią że 80% społeczeństwa się zarazi. Znaczy trudniej zdrowego spotkać. Siedzę w domu, czytam, oglądam. Nie umieram chyba. Może to nie korona tylko grypa? Ale przecież nie pójdę testu robić bo jak grypa to jestem osłabiona i natychmiast koronę złapie. A jak korona to co mi da test skoro ja i tak wiem że to korona? I tak, mam gorączkę. Majacze trochę. Na przykład zdawało mi się że coś się gotuje i słyszałam bulgotanie w garnku ale nic się nie gotowalo. No więc jest jeszcze opcja że to ostra psychoza.