Po przeczytaniu powieści Beaty Kaczmarek pt. Tamara mam bardzo mieszane uczucia. I najgorsze jest to, że nie umiem ich dokładnie określić i sprecyzować. Z jednej strony świat przedstawiony przez autorkę wydawał mi się bardzo namacalny, postacie, którym w większości mocno kibicowałem, to czegoś mi tutaj w niniejszej powieści zabrakło. Może to moja wina i tylko moja wina, że rzadko czytam książki o tematyce psychologiczno-obyczajowej? Naprawdę nie wiem…
Autorką powieści jest Beata Kaczmarek, mama pięcioletniego Bartka, absolwentka Wyższej Szkoły Bankowej, na której ukończyła kierunek związany z psychologią. Jej rodzinną miejscowością jest Kikół, wieś położona nad Jeziorem Kikolskim, w województwie kujawsko-pomorskim. Menadżer z wykształcenia, a także entuzjastka języków obcych.
Na pewno zaintrygowała mnie okładka książki. Widzimy na niej pewną kobietę na tle starego, dwupiętrowego budynku, raczej już przez nikogo niezamieszkiwanego. Nie widzimy jej twarzy, jednak można stwierdzić, że kobieta jest czymś zdenerwowana (trzyma broń w ręku). Możemy domyślać się, że ową panią jest główna bohaterka powieści, Tamara Kowalewska. Jest ona policjantką, o czym możemy przeczytać na czwartej stronie okładki. Fotografia wykonana w sepii przyciąga wzrok, dodatkowo tytuł wersalikami i czerwoną czcionką rzuca się w oczy.
Tamara pracuje w wydziale kryminalnym w Warszawie, a za partnera ma Piotra Szelmanna. Ich współpraca przebiega niemal wzorowo, jednak nietrudno stwierdzić, że mężczyzna widzi w dziewczynie coś więcej, niż tylko współpracę na stopie zawodowej. Dziewczyna całkowicie poświęcona jest swoim obowiązkom służbowym. Możemy śledzić jej codzienną, niełatwą pracę z przestępcami, z ofiarami przemocy domowej, czy z młodzieżą faszerującą się prochami, czy narkotykami. Kowalewska jest bardzo sumienną policjantką, może dlatego nie ma zbytnio czasu, by wiązać się mężczyznami, bardziej nimi się zainteresować. Może dlatego nie zauważa postępowania Piotra? Można w tym miejscu zadać pytanie, czy między nimi coś zaiskrzy? Czy będą w stanie pokonać wszelkie przeciwności losu, jakie spotykają na co dzień w życiu zawodowym i prywatnym? Kto będzie się starał przeszkodzić im w tym?
W zasadzie wiele więcej o fabule powieści nie jestem w stanie napisać. Praktycznie większość fabuły opiera się na akcjach policjantki, jej życiu prywatnym, spotkaniom z mamą i przyjaciółkami. Starałem się znaleźć w lekturze plusy, „zaprzyjaźniłem się” z bohaterami, ale miałem nieodparte wrażenie, że męczę się, czytając książkę. Na pewno miał na to wpływ brak podziału lektury na tradycyjne rozdziały. Nie pamiętam, żebym czytał powieść bez tradycyjnego podzielenia książki, chociażby na jakieś części, nie mówiąc o rozdziałach. Dialogi między bohaterami nie są jakieś porywające. Tak jakby szarość dnia codziennego, znużenie przykrywały jakąkolwiek radość z życia. Za dużo: - Dzień dobry; Cześć; Do jutra itp. Dodatkowo literówki w tekście, no i gramatyczność pozostawia wiele do życzenia. A! I jeszcze jedno. Autorka przywiązuje dużą wagę do ubrań większości przedstawionych postaci.
Nie była to jednak całkowicie zła książka. Pani Beata Kaczmarek chciała pokazać relacje między kobietą a mężczyzną. Chciała również przekazać czytelnikom, że kobieta może piastować stanowiska w dużej mierze bardziej pasujące do mężczyzn. Mimo że praca policjantki w wydziale kryminalnym nie należy do najłatwiejszych, czy najprzyjemniejszych i wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami. Czy autorce udało jej się przedstawić, to co zamierzała?
Tak jak wspomniałem, trudno mi jednoznacznie określić, czy książka podobała mi się. Mam obawy, że może nie przypaść do gustu innym czytelnikom. Uważam jednak, że warto przeczytać powieść, by wyrobić swoje zdanie.
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.