Richard Dawkins, będąc neodarwinistą, pozostaje zwolennikiem opowiadania o życiu poprzez genetyczne zdeterminowanie. W tej perspektywie właściwie cała materia organiczna reprodukuje się jako tymczasowa powłoka ułatwiająca replikację DNA. Opowieść zaprezentowana w niewielkiej książce „Rzeka genów” to zbiór kilkunastu przykładów działania doboru naturalnego. Tekst napisany jest dobrze, z kilkoma błyskotliwymi obserwacjami i całą gamą argumentów przeciwko zwolennikom kreacjonizmu. Zredukowanie istnienia do prostych zasad ma swoje mocne strony zwłaszcza wtedy, gdy szuka się tego, co łączy złożone podsystemy natury, w czym pomaga na przykład sformułowana przez biologa teza (str. 38):
„Życie to nic innego tylko bity, setki tysięcy bitów cyfrowej informacji.”
Z punktu widzenia materii badawczej ekologów, etologów, nie wspominając o psychologach i antropologach, taki ekstrakt złożoności do jednej zasady – liczy się tylko przetrwanie genu – może być czymś bezbarwnym, mechanistycznym czy wręcz bezdusznym. Przykłady Dawkinsa pozwalają może nie pozbyć się ‘uduchownienia’ w odbiorze przyrody, ale raczej nabrać pewności, że wszystko opiera się na logicznych przemianach, na prostych zasadach. Dzięki temu łatwiej unikać pomyłek w ocenie konkretnego procesu podczas podpatrywania natury. Świat jest zdumiewająco złożony: pszczoły wykonują tańce informując resztę ula o lokalizacji nektaru, wyścig zbrojeń gepard-gazela wciąż dostarcza brutalnie obiektywnego spektaklu codzienności życia na sawannie, a śmierć łososi pacyficznych tuż po złożeniu ikry i długim zmaganiu z prądami rzecznymi zadziwia brutalnością, którą czasem oceniamy jako przeznaczenie. Jednak wszystkie te emocje opisu ziemskiego cudu istnienia językiem ludzkim mają skazę subiektywizmu. Pełniej odbiera się ten świat, jeśli narracja poprowadzona jest na poziomie genu. Przynajmniej tak przekonuje w książce biolog 'brawurowo' analizując między innymi te trzy przykłady interakcji przyrodniczych.
„Rzeka genów” to również ciekawa dyskusja o pozabiologicznych konsekwencjach dla ludzkich postaw w związku z uprzedzeniami, darwinizmem społecznym i eugeniką. Umiejętne wyciąganie wniosków z redukcjonistycznego podejścia do biologii, według Dawkinsa, pozwała wyrugować sporo groźnych zjawisk z przestrzeni społecznej. Trzeba tylko połączyć kilka bezspornych faktów, a w szczególności pamiętać, że (str. 136):
„(…) natura nie jest okrutna, lecz tylko bezdusznie obojętna. To jedna z najtrudniejszych do zaakceptowania przez ludzi nauki [lekcji] wynikających z obserwacji przyrody.”(*)
Dawkins o biologii pisze, jak zawsze, z pasją. Ciekawie łączy różne poziomy dociekań nauk biologicznych (genetykę z embriologią czy zoologią). To wspaniała lekcja przyrody podana klarownie i wciągająco. "Rzeka genów" jest chyba jedną z łatwiejszych (obok „Najwspanialszego widowiska świata”, które można po części potraktować, jako rozszerzoną wersję podstaw podanych w opiniowanej książce) publikacji zoologa. Wciąż jednak daje odbiorcy sporo przemyśleń.
prawie BARDZO DOBRE – 7.5/10
=======
* Cytat jest przetłumaczony w sposób niezrozumiały, bo zabrakło w polskim przekładzie słowa, które dodałem w nawiasie kwadratowym. Ostatecznie w oryginale, to bardzo ważne stwierdzenie jest zbudowane nieco inaczej: „This sounds savagely cruel but, as we shall see, nature is not cruel, only pitilessly indifferent. This is one of the hardest lessons for humans to learn. We cannot admit that things might be neither good nor evil, neither cruel nor kind, but simply callous—indifferent to all suffering, lacking all purpose.”
(numeracja stron zgodna z wydaniem: Wydawnictwo CiS 2016)