Kim Holden? A kto to taki? Właśnie taka była moja reakcja, gdy polecono mi zapoznanie się z twórczością autorki. Promyczek trafił w moje ręce kilka dni później i muszę przyznać, że jest to jedna z tych książek, która wywarła na mnie olbrzymie wrażenie, wzbudziła ogromną ilość emocji i doprowadziła do momentów, kiedy łzy strumieniami lały się z moich oczu i nie chciały przestać przez kilka kolejnych minut, kiedy już skończyłam czytać tę cudowną historię.
W tej książce poznajemy Kate Sedgwick. Niesamowitą dziewczynę, która mimo zmagania się z wieloma przeciwnościami losu idzie przed siebie z uśmiechem na ustach i ani myśli się poddawać. Optymizm bije od niej na wszystkie strony, wręcz zaraża nim czytelnika, a jej najlepszy przyjaciel nie bez powodu nazywa ją Promyczkiem. Kate dostała się na uczelnię Grant, która znajduje się w małym miasteczku w Minnesocie. Uzależniona od kawy, uzdolniona muzycznie i wiecznie spóźniająca się wegetarianka o jakże wspaniałej osobowości, nigdy nie wierzyła w miłość. Nie spodziewała się więc, że wyjazd na studia będzie związany z obdarzeniem uczuciami Kellera. Śledzimy więc jej losy, dogłębnie poznajemy i zapoznajemy się z pozornie zwyczajnymi momentami z codzienności dziewczyny, jak rozmowy o muzyce z koleżanką, czy codziennie wymienianie uprzejmości z pracownikiem kawiarni. Do tego dochodzi oswajanie się z uczuciami, w jakie Promyczek nie potrafiła uwierzyć.
Mimo prostoty, jaka bije od kolejnych wydarzeń, przedstawiających nam pozornie zwyczajne życie młodej dziewczyny, ciężko się oderwać od lektury i czytelnik z przyjemnością zatraca się we wszystkim, co chce nam przekazać Kim Holden. A przekazuje naprawdę wiele. Im dalej brnie historia, tym więcej wartości można wyciągnąć z książki, a od Kate nie jedna osoba mogłaby się uczyć tego pozytywnego nastawienia, którego nie jest w stanie zniszczyć nawet tajemnica, jaką skrywa dziewczyna. Nie jest to typowy romans umiejscowiony w studenckiej rzeczywistości. Nie jest to kolejna płytka historia, której zakończenie możemy przewidzieć podczas czytania pierwszych stron.
Promyczek jest książką, która wyrwała mi serce z piersi i rozszarpała je na tysiące kawałków. Sprawiła też, że kilka dni moje myśli krążyły wokół Kate i jej przyjaciół. To książka, do której z pewnością warto powrócić, by na nowo przeżyć codzienność dziewczyny, opisaną we wspaniałym stylu, jakim posługuje się Kim Holden. Autorka potrafi poruszyć serce człowieka i robi to w niesamowity sposób, a ja jestem jej wdzięczna za stworzenie tak pozytywnej postaci, którą gdyby tylko było to możliwe, chciałabym poznać osobiście. Ta konkretna książka uczy empatii, wrażliwości i pokazuje, że powinniśmy żyć tu i teraz. Przyszłość nie ma tak wielkiego znaczenia, jak teraźniejszość, na jakiej powinniśmy się skupiać, by przeżyć swoje życie w jak najlepszy sposób, czerpiąc z niego garściami.
W Promyczku znajduje się również od groma złotych myśli, które chciałoby się spisać na karteczkach i przykleić w zasięgu wzroku, by każdego kolejnego dnia nastrajać się pozytywnie. Wiele z nich dało mi do myślenia. Sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać nad różnymi kwestiami, z jakimi trzeba się zmagać na co dzień. Promyczek to mistrzostwo, powieść piękna, a zarazem smutna, z którą warto się zapoznać i, którą mogę polecić każdemu, bo choć początkowo odnosi się wrażenie, że będzie to kolejne pełne romantycznych wątków new adult, z każdą kolejną stroną dochodzi się do wniosku, że takie przekonanie jest błędne, a my mamy do czynienia z książką o prawdziwym życiu. Warto również wspomnieć, że całość jest przedstawiona w formie pamiętnika. Spisane przez Kate wydarzenia poszczególnych dni, pokrywają się momentami z tymi, które mamy okazję poznać z perspektywy Kellera. W przypadku tej książki zabieg ten sprawdził się bardzo dobrze, gdyż poszczególne momenty doskonale się ze sobą pokrywają, a czytelnik otrzymuje szersze spojrzenie na dane sytuacje.
Moim zdaniem, książka jest dla wszystkich tych, którzy mają w sobie choć trochę empatii. Z pewnością, głównym gronem odbiorców będą kobiety, ale myślę, że nawet największy twardziel zapoznając się z tą historią, mógłby nieco zmięknąć. Nie jest to przecież typowe babskie love story, a coś więcej. Sięgając po "Promyczka" otrzymujemy blisko 600 stron opowieści, która potrafi rozbawić, zasmucić, ale co ważne pobudzić wyobraźnię i sprawić, że zaczynamy się zastanawiać nie tylko nad fabułą, ale również własnym życiem. Myślimy, porównujemy, zastanawiamy nad tym, co by było, gdyby, bo jak mówi nam ta książka — życie dla nikogo nie jest łatwe. Wszyscy musimy walczyć, by wycisnąć dobro z czasu, który nam ofiarowano.