"Oczy dziecka rozwarły się szerzej, a jego uśmiech stał się jeszcze głębszy i radośniejszy. Doktor Rice stwierdził, że jego prawa ręka unosi się ku twarzy - ręka, w której nadal trzymał ostre, profesjonalne nożyczki.
- Nie ! - jęknął...
- Nie sądziłeś, że jeszcze żyje ? Nie myślałeś, że wciąż jestem tutaj ? A zatem jesteś głupi...
- Bo ja jestem tu od początku świata i zawsze będę, kiedy ty już dawno przemienisz się w proch".
Martin Williams scenarzysta i autor przeróbek serialowych, niedoceniony, ale młody i ambitny, postanawia zaistnieć w Hollywood. Pisze, więc scenariusz musicalu opartego na życiu dziecięcej gwiazdy filmowej z dawnych lat - Boofulsie. Temat ten jest jednak napiętnowany w filmowym mieście i powszechnie uważany za pechowy, a to za sprawą brutalnej śmierci młodej gwiazdy (8-letni aktor został poćwiartowany mieczem na 213 kawałków przez swoją babcię). Kolejni reżyserzy odrzucają pomysł Martina radząc mu porzucenie tego tematu. Bohater jest jednak tak owładnięty osobą Boofulsa, że nie rezygnuje. Pewnego dnia otrzymuje telefon od swojego przyjaciela Ramona (właściciela ekskluzywnego sklepu z przedmiotami należącymi do gwiazd filmowych), od którego dowiaduje się, że została wystawiona na sprzedaż kolekcja autentycznych mebli z domu aktora. Tego samego wieczoru kupuje staromodne, rzeźbione lustro, którym przyozdabia pokój gościnny swego apartamentu. Sprzedawca opowiada, że lustro wisiało jeszcze w pokoju, w którym zabito aktora, było więc jedynym niemym świadkiem morderstwa.
Po kilku dniach Emilio, częsty gość w mieszkaniu Martina (wnuczek właściciela domu - pana Capelli) zaczyna opowiadać mu, że w lustrze widuje chłopca, z którym się często bawi. Opis małego nie znajomego idealnie pasuje do nieżyjącego już od 50 lat Boofulsa, zaintrygowany zaczyna wypytywać Emilia. Kilka dni później sam poznaje dziecko, które opowiada mu o świecie po drugiej stronie srebrzystego szkła.
Martin rozpoczyna prywatne śledztwo dotyczące okoliczności śmierci gwiazdy filmowej, odkrywając wiele szokujących szczegółów z życia chłopca. Okazuje się, że był on powiązany z sektą Wyznawców Szatana, której przewodził. Odkrywa, że nie ma on wcale czystych zamiarów, lecz nim cokolwiek może jeszcze zrobić, Emilio znika zatapiając się w lustrzanej tafli, a na jego miejsce pojawia się żywy Boofuls. Tylko Martin może zakończyć dziwne wydarzenia rozgrywające się w Hollywood, tylko czy będzie jeszcze żył, gdy to wszystko się skończy ?
"Zwierciadło Piekieł" jest jedną z trzech powieści napisanych w 1988 roku. Autor wydaje się byś bardzo płodny i tak właśnie jest, ale moim zdaniem przez to powieść jest niedopracowana. Można powiedzieć, że książka jest na tym samym wysokim poziomie, co inne dzieła autora, ale jak w innych, tak i tu zakończenie pozostawia wiele do życzenia.
Akcja jest delikatnie przeciągnięta za to scena finałowa rozgrywa się nieprawdopodobnie szybko co jest wielkim minusem książki. Sam bohater Martin wydaje się być osobą na tyle naiwną, że czasami jego zachowanie można uznać za idiotyczne. W książce można znaleźć wiele nawiązań do utworu "Alicja po drugiej stronie lustra", do czego autor otwarcie się przyznaje. Śledząc karierę Mastertona zauważamy akordowy styl jego pracy (nawet do pięciu książek w ciągu roku) co moim zdaniem nie wychodzi na dobre jego powieściom oraz pewną schematyczność jego utworów (podobni bohaterowie, przebieg akcji).
"Zwierciadło piekieł" ma swoją kontynuację (część drugą), ale mnie osobiście nie ciekawi, co się może stać znów w Hollywood opanowanym przez demony.
Przyznam jednak, że spotkałem się z kilkoma fragmentami książki, które mnie przestraszyły. Od których czułem ciarki na plecach. Szczególnie polecam czytać nocą będąc samemu.
Podsumowując "Zwierciadło piekieł" jest powieścią ciekawą i na pewno wartą przeczytania. Postaci są wyraziste, każda ma swój własny styl i charakter. Książka może niejednokrotnie przestraszyć, ale nie samymi opisami zbrodni, raczej klimatem, który jest skrzyżowaniem Omena z Alicją po drugiej stronie lustra (lecz w przeciwieństwie do Alicji, świat po drugiej stronie piekielnego lustra jest przerażający i bezwzględny). Autor i tym razem postarał się, aby nie było żadnych niedopowiedzeń fabularnych, dzięki czemu wszystkie wydarzenia i miejsca możemy poznać do końca. Obóz anty-bohaterów (za co cenię najbardziej Mastertona) zasilany jest przez moce nie z tego świata, od razu można zauważyć, że w tej grze to szatan rozdaje asy. Książkę polecam wszystkim sympatykom horroru, a w szczególności fanom twórczości Grahama Mastertona. Autor nie zawodzi dając nam powieść na najwyższym poziomie.