Przez moje ręce przewinęło się już naprawdę sporo książek, w których zmiennokształtni ogrywali znaczące role w rozwoju dalszej fabuły. Wydawałoby się więc, że na ich temat zostało napisane już chyba wszystko, nie da rady wymyśleć już nic nowego, a już na pewno nie uda się stworzyć niczego nowego od samych podstaw. Nic bardziej mylnego, a pisarką która udowodniła mi to w „porażający” sposób jest Anne Bishop wraz ze swoją najnowszą powieścią Pisane szkarłatem. Powieść została wydana w Polsce dzięki wydawnictwu Initium i jest tomem otwierającym najnowszą serię autorki – Inni. Jest to jedna z najpopularniejszych amerykańskich pisarek fantastycznych, która zasłynęła swoimi nietuzinkowymi pomysłami na fabułę.
Meg Corbyn jest cassandra sangue – wieszczką krwi. Dzięki cięciu swojej skóry potrafi wypowiadać przepowiednie na temat tego co się wydarzy. Właśnie dlatego jest tak cenna dla Kontrolera, który zbija na niej majątek. Meg ma jednak dosyć i w końcu ucieka. Jednak miejsce do którego zmierza może okazać się niewiele bardziej bezpieczne niż kompleks w jakim żyła dotychczas. Kobieta woli jednak podjąć wyzwanie życia blisko Innych, niż ponownie znaleźć się we władzy swojego oprawcy.
Zrządzeniem losy na Dziedzińcu w Leakside poszukiwany jest łącznik z ludźmi, którego zadanie polega na odbieraniu, sortowaniu i rozwożeniu poczty wśród terra indigene. Chociaż przywódca Innych – Simon Wilcza Straż, nie jest chętny do tego aby to właśnie Meg dostała tę posadę, ale mimo tego ją zatrudnia. Jest w niej bowiem coś co go intryguje. Szczególnie, że nie pachnie tak jak inni ludzie - jak zwierzyna do zjedzenia. Wie również, iż kobieta coś ukrywa, a gdy prawda wyjdzie na jaw. Będzie musiał podjąć decyzję czy jest warta tego aby rozpętać wojnę pomiędzy Innymi, a ludźmi.
Pierwsza myśl jaka mi się od razu nasuwa, gdy myślę o Pisane szkarłatem Anny Bishop to, to że powieść jest po prostu niesamowita! Ciągle nie mogę zebrać dobrze myśli po jej lekturze. Szczególnie, że mam ochotę zacząć ją od nowa aby kolejny raz wtopić się w ten niesamowity świat jaki stworzyła autorka. Jest on naprawdę fascynujący. Z jednej strony bardzo przypomina rzeczywistą Ziemię, ale z drugiej nie ma w nim nic… ludzkiego. Namid jest rządzona przez Innych, a ludzie po prostu mogą koegzystować na wydzielonych im kawałkach ziemi. Muszą jednak pamiętać, że to nie oni stanowią prawo i złamanie choć jednego przepisu ustanowionego przez terra indigene, może wiązać się ze zniszczeniem całego miasteczka. Nikt nie wie czym są te istoty. Wracając jednak do świata w jakim rozgrywa się historia Meg. Autorka po raz kolejny pokazała, że jej wyobraźnia nie ma granic. Nie tylko bowiem stworzyła Namid jaką poznajmy w trakcie całej fabuły, ale także stworzyła jej legendy, a szczególnie tą jak doszło do zamieszkania jej przez ludzi i do nawiązania delikatnego sojuszu pomiędzy nimi, a Innymi.
Kolejnym plusem przemawiającym na korzyść książki, są mapki samego Leakside oraz Dziedzińca zamieszkanego przez terra indigene. Ciekawym pomysłem okazało się również wymienienie wszystkiego co składa się na Namid. Dzięki temu możemy poznać kontynenty, wody jakie je otaczają oraz najważniejsze miasta i miasteczka, z nazwami których mamy styczność w trakcie czytania. Nie byłabym również sobą gdybym nie wspomniała w tym miejscu i niesamowitej okładce jaką wydawnictwo Initium nam zaserwowało. Od samego początku byłam nią zauroczona, jednak zobaczyć ją na żywo to zupełnie co innego. Oczy Simona Wilczej Straży dosłownie hipnotyzują, więc pewne jest, że kto raz na nie spojrzy w księgarni, ten nie wyjdzie z niej bez książki w torebce. Również w środku zadbano o detale, które sprawiają, iż przyjemniej przekręca się kolejne strony. Odpowiednie interlinie oraz odpowiedni rozmiar czcionki nie męczą oczu, ani nie rozwlekają tekstu na nie wiadomo ile stron. Po za tym bardzo podoba mi się jak wydawnictwo za pomocą celtyckich wzorów, zaznaczyło rozpoczęcie kolejnych rozdziałów.
Wracając jednak do treści Pisane szkarłatem: autorka jak zawsze wprowadza do fabuły sporą ilość wątków przez co z początku ciężko zrozumieć co one wszystkie mają ze sobą wspólnego. Jednak w końcu wszystko się w miarę prostuje, oczywiście na tyle aby można było pojąć ogólny zarys historii, a wszystkie motywy doskonale się uzupełniają i przeplatają ze sobą tak mocno, że tworzą sieć o malutkich oczkach, w którą czytelnik wpada niczym ryba podczas połowów. Dzięki temu Bishop ma pewność, że czytelnikowi ciężko będzie zostawić powieść chociaż na chwilę, ale także, iż będzie on maksymalnie skupiony na treści, ponieważ w innym wypadku ciężko będzie mu zrozumieć o co chodzi w dalszej części. Pozostając nadal w temacie fabuły, od samego początku widać jak na dłoni, że pisarka nie ma zamiaru bawić się w żadne konwenanse. Historia jaką stworzyła nie tylko podejmuje w „fantastycznie” za owulowany sposób trudne temat jakimi jest na przykład przemoc lub wojna, ale także nie stroni od brutalności jaka cechuje także i naszą rzeczywistość.
Jeżeli chodzi o tempo akcji to jest ono dość spokojne i miarowe przez większą część książki. Nie znaczy to jednak, że można je określić mianem nudnego. Nic z tych rzeczy. Bishop na każdym kroku zaskakuje niespodziewanymi zwrotami lub dodaniem kolejnej tajemnicy do i tak już zaplątanej fabuły. Spokojnie można powiedzieć, że autorka dosłownie bawi się ze swoimi czytelnikami w „kotka i myszkę” jeżeli chodzi o akcję i napięcie jej towarzyszące, które notabene rośnie ze strony na stronę, aby dosłownie wbić w fotel w ostatnich kilku rozdziałach. To właśnie wtedy najwięcej się dzieje, a kolejne wydarzenia zaczynają następować jedno po drugim, niczym lawina lub uderzenie żywiołów. Wtedy też zarówno w fabule jak i w bohaterach zachodzi najwięcej zmian, które na razie Anne Bishop pozostawia bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Jedno jest jednak pewne… nie można się oderwać od zakończenia, a nawet jak przeczyta się już ostatnie zdanie to ma się ochotę na jeszcze więcej.
Co do bohaterów to po prostu brak mi słów. Nawet w tym wypadku autorka niczego nie pominęła. Postacie powołane przez nią do życia są wielowymiarowe, więc nie da się od tak określić czy należą do tych „dobrych”, czy „złych”. Wszystko zostało doskonale wyśrodkowane tak aby każda z nich miała zarówno cechy jednych jak i drugich, dzięki temu stają się dużo bardziej prawdziwe.
Podsumowując. Pisane szkarłatem to kolejna nadzwyczajna książka jaką miałam okazję czytać w ostatni czasie. Chociaż w sumie nie ma się czemu dziwić, to przecież historia stworzona przez Anne Bishop, która zawsze potrafiła mnie zaskoczyć i rozkochać w swoich książkach. Z pewnością jeszcze nie raz będę do nich wracać, do tej powieści również, a Wam polecam jak najszybsze zapoznanie się z treścią Pisane szkarłatem. Naprawdę warto.