Z Katherine Rundell spotkałam się przy Dachołazach i Wilczerce, które zaczarowały mnie swoim klimatem. Teraz autorka wraca z nową powieścią dla dzieci i młodzieży.
Vita Marlowe potrafi celnie rzucać. Nauczył ją tego ukochany dziadek. Dziewczynka wyrusza przez ocean do Nowego Jorku, gdzie okazuje się, że dziadek został wyrzucony ze swojego domu i oszukany przez naciągacza Victora Sorrotore. Lata 20. to czas wspaniałych przyjęć i diamentów we włosach kobiet w pięknych sukniach, ale też prohibicji i gangsterów ‒ Sorrotore ma powiązania z mafią.
Dziadek traci chęć do życia. Vita jest załamana, bo dotąd nigdy się nie poddawał. Dziewczynka wie, że musi mu pomóc – potrzebuje tylko sprzymierzeńców z odpowiednimi umiejętnościami. W cyrku naprzeciwko mieszka dwóch chłopców ‒ Samuel jest akrobatą ćwiczącym na trapezie, a Arkadij potrafi oswajać zwierzęta. Vita poznaje też dziewczynę-kieszonkowca, Silk. To idealna szajka! Cała czwórka opracowuje plan, który Vita zapisuje w czerwonym notesie; staje się on najważniejszą rzeczą w jej życiu. Co planują złodziejaszki? Czy uda im się odzyskać dom dziadka?
Katherine Rundell ponownie wplotła trudne tematy w pozornie lekką lekturę. Złodziejaszki zmuszają czytelnika do zastanowieniem się nad tym, czy kradzież może być dobra – autorka bardzo umiejętnie manipuluje naszym światopoglądem. Rundell stworzyła barwnych bohaterów (mamy tutaj akrobatę, kieszonkowca i tresera zwierząt) – każdy z nich ma swoją historię i przekonania. Jednak mimo różnic zaprzyjaźniają się z sobą. Ważną kwestią w tej historii jest także lojalność. Aby plan się powiódł, muszą sobie ufać.
Autorka urzekła mnie już przy Dachołazach i mogę śmiało powiedzieć, że każda kolejna jej książka jest jeszcze lepsza niż jej poprzedniczka. Rundell w swoich książkach podkreśla, jak wielką siłę ma przyjaźń. Tutaj mamy także piękną relację wnuczki z dziadkiem. To nie jest książka tylko dla dzieci. Dorośli znajdą w niej coś więcej niż tylko przyjemną lekturę. Złodziejaszki zmuszają do refleksji. Akcja książki dzieje się w latach 20. XX wieku w Nowym Jorku, więc historia może być też ciekawą lekcją historii. Przyjęcia, diamenty, piękne suknie kobiet, mafia, szemrani uliczni kieszonkowcy. To wszystko nadaje książce wyjątkowego klimatu.
Niosąca przesłanie i pięknie napisana, ale lekka i przyjemna w czytaniu. Klimat książki to niepodważalne dowody na świetność tej historii. Lubię styl autorki i czekam na jej kolejne książki. Warto też wspomnieć o wydaniu. W środku znajdziemy śliczne rysunki Matta Saundersa. Ozdabiają one każdy rozdział i po prostu jestem nimi zachwycona. Duża czcionka ułatwia i przyśpiesza czytanie.