Z twórczością pani Feliksik spotkaliście się tu na blogu już kilkukrotnie, tym razem poznamy autorkę z zupełnie innej strony, bo w pewnym sensie Autorka dopiero debiutuje w literaturze dla dorosłych, i "Zosia i porucznik" jest jej poniekąd debiutem. Jesteście ciekawi, jak w moim odczuciu sobie poradziła? Zapraszam...
"Zosię i porucznika"miałam okazję przeczytać sporo przed jej wydaniem i już wtedy ta historia bardzo przypadła mi do gustu i z przyjemnością napisałam kilka słów rekomendacji, którą znajdziecie na skrzydełku.
Przyznaję, że z wielką ciekawością podeszłam do tej historii, tym bardziej że jej fabuła została umieszczona w niezwykle trudnym, wyczerpującym i niszczycielskim okresie dla naszego kraju. Choć warstwa historyczna, jak dla mnie, mogłaby być bardziej rozbudowana i trzymająca się bardziej istotnych faktów, bo jest to naprawdę ważny temat, przymknęłam na to oko, bo w końcu mamy do czynienia z romansem, a nie podręcznikiem do historii, choć Autorka dość wiarygodnie oddała ducha tamtego czasu, pokazując, jakie ludzie mieli wówczas bolączki, co ich martwiło, czego się obawiali, a co przynosiło chwilową radość.
Dodatkowym atutem jest to, że akcja toczy się w malowniczych rejonach szlacheckich dworków, zamków i zwyczajnych wsi, doskonale oddając atmosferę nie tylko tych miejsc, ale i całej epoki, dobitnie podkreślając zależności i różnorodność stanów społecznych, szczególnie uwypuklając kontrasty, przywileje, obyczaje, kulturę i tradycje, jakie panowały wśród szlachty i podkreślając ich wyższość nad zwykłym chłopstwem.
Główną osią powieści jest jednak uczucie, które rodzi się między dwójką głównych bohaterów, piękne, choć pełne wyzwań. Bohaterowie muszą zmierzyć się z brutalną prawdą o swych narodach, bolesną przeszłością, nieuzasadnionymi oskarżeniami i ... samymi sobą, odkrywając każdym kolejnym dniem uczucia i emocje, które były im do tej pory obce. Autorka zadbała o to by emocji, skandali i nagłych zwrotów akcji tu nie zabrakło i choć akcja może i nie goni na złamanie karku, naszpikowana jest emocjami od pierwszej do ostatniej strony.
Wydawca dużo zdradza z fabuły w swoim opisie, więc nie będę ponownie streszczać całej historii, bo nie chciałabym zabrać Wam przyjemności z odkrywania pozostałych tajemnic, podpowiem, tylko żebyście przygotowali sobie zapas chusteczek, gwarantuję, że w niektórych momentach będą one bardzo potrzebne. Niektóre fragmenty są niezwykle wzruszające.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, wątki miłosne (tak, jest ich tu kilka) są świetnie poprowadzone, a intryga ukryta na kartach tej historii to prawdziwy majstersztyk. Nie brakuje tu także tematów do refleksji nad siłą plotki, która wystawia niejednokrotnie związki bohaterów na ciężką próbę, jest mowa o zaufaniu i poświęceniu swego dobra dla drugiej osoby. Autorka pokazuje, jak ważne jest, by wierzyć, temu co się czuje, a nie temu co kto mówi, otworzyć serce i zaufać swojej intuicji... W tej historii zdecydowanie nie brakuje trudnych tematów, ale znajdziemy tu również ogrom nadziei, która podnosi na duchu w trudnych chwilach.
Ogólnie postaci jest sporo, ale każda z nich coś wnosi do tej historii i bez niej ta opowieść nie byłaby kompletna, wszystkie one są barwne, obdarzone licznymi pozytywnymi jak i negatywnymi cechami stają się czytelnikowi w jakiś sposób bliskie.
Barwne opisy uruchamiają wyobraźnię i pozwalają poczuć się częścią wszystkich tych wydarzeń.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu bardzo fajny. Dopracowany, doskonale poprowadzony, zaskakujący. Naturalnie prowadzone dialogi sprawiły, że przepadłam w tej książce na kilka dobrych godzin.
Książka zapewnia czytelnikowi stały dopływ adrenaliny, ale gwarantuje również sporą dawkę wzruszeń. Zmusza do wielu refleksji, jak na romans przystało, pokazuje, że choć nadzieja umiera, prawdziwa miłość pokona wszystkie przeszkody.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Pamiętajcie, że to jest romans, a trudy brutalnego powstania styczniowego są tylko tłem. Autorka stworzyła pobudzającą wyobraźnię, wciągającą historię. Umiejętnie buduje i podsyca napięcie w oczekiwaniu na finał całej akcji.