Nie przepadam za książkami, które opowiadają o perypetiach małżeństwa, bo wszystkie, które do tej pory przeczytałam w żaden sposób nie zachęciły mnie do tej tematyki. Większość była całkowicie przeciętna, zdarzały się nawet takie, po których powinnam powiedzieć sobie stanowcze „dosyć!” i więcej po takie powieści nie sięgać. Gdy jednak dostałam szansę na przeczytanie książki „Żona_22” pomyślałam, że spróbuję jeszcze raz, ten ostatni i najwyżej, przy negatywnych wrażeniach z lektury, będzie to oznaczało, że powinnam sobie odpuścić i więcej po takie książki nie sięgać. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że powieść Melanie Gideon spodobała mi się bardziej, niż niejedna książka fantastyczna, którą miałam możliwość przeczytać.
Alice Buckle to dojrzała kobieta z dwudziestoletnim stażem małżeńskim. Jest żoną Williama oraz matką dwójki dzieci, Petera i Zoe. Zbliżając się do bardzo ważnego dla niej momentu, bo do roku, w którym przeżyje swoją zmarłą już matkę, w jej małżeństwo zaczyna wkradać się rutyna. Dawne, namiętne uczucie gdzieś zanika i w jego miejsce coraz bardziej wciska się obojętność. Wkrótce Alice drogą mailową dostaje zaproszenie do wzięcia udziału w badaniach nad małżeństwami z długoletnim stażem, które prowadzi Ośrodek Badań Netherfield. Otrzymuje nick Żona_22 oraz asystenta pod pseudonimem Asystent_101, do którego ma się zgłosić w razie jakichkolwiek pytań. Internetowa znajomość zaczyna przekształcać się w coś znacznie więcej, jednak czy możliwe jest kochanie dwóch mężczyzn jednocześnie? Oraz – co najważniejsze – jakiego wyboru dokona Alice?
Przyznam się szczerze, że dawno się tak nie ubawiłam podczas czytania jakiejkolwiek książki! Nad „Żoną_22” spędziłam cały dzień, bo oderwanie się od niej było rzeczą niemożliwą i choć książka do najcieńszych nie należy oraz napisana jest stosunkowo małym drukiem, to czyta się ją w bardzo szybkim tempie. Nawet nie czułam, jak upływał mi czas, bo gdy raz się w nią wgryzłam, później już nie mogłam się oderwać. Tym bardziej jestem tym zaskoczona, bo choć książki obyczajowe to jeden z moich ulubionych gatunków – tematyka małżeńska wcale, a wcale mnie nie interesuje.
Bohaterowie tej powieści to przesympatyczne postacie, których nie można nie polubić. Każdy z nich jest na swój sposób indywidualistą, autorka bardzo wyraziście zarysowała ich charaktery, dzięki czemu nie można powiedzieć, że są to bohaterowie bezbarwni czy pozbawieni osobowości. I choć postaci jest wiele, to tak naprawdę losy każdego z nich bardzo mnie zainteresowały i nie było takiego momentu, w którym byłabym zirytowana postępowaniem któregoś z bohaterów lub znudzona tym, co wymyśliła dla nich autorka.
Jeżeli ktoś ogląda serial „Modern Family” i go uwielbia to jestem pewna, że i ta powieść przypadnie wam do gustu. W wielu momentach „Żona_22” przypominała mi tą zabawną i przesympatyczną komedię, bo tak jak w „Modern Family” – niektóre wydarzenia wydawały mi się być bardzo absurdalne, jednak w ten jak najbardziej pozytywny sposób. Niektóre śmieszyły, inne znów wywoływały łzy w oczach i powodowały wzruszenie, w większości jednak czytałam tę książkę po prostu z uśmiechem na ustach, bo jest to bardzo ciekawa obyczajówka, poruszająca wiele istotnych problemów.
W dobie Internetu i portali społecznościowych wiele ludzi zapomina, jak istotną rzeczą jest spędzanie czasu z rodziną i najbliższymi osobami, cieszenie się ich obecnością i rozmawianie o tym, co nas martwi. Autorka nie pisze wprost, jak wiele ludzi przepada i chowa się w tym internetowym świecie, a subtelnie porusza ten problem, dzięki czemu każdy czytelnik może spojrzeć na niego na swój własny sposób. Główna bohaterka tej książki wydaje się być wręcz uzależniona od Internetu, prawie w każdej możliwej chwili sprawdza Facebooka, a po kilkudniowej wycieczce z rodziną myśli o tym, żeby jak najszybciej wziąć telefon w ręce i sprawdzić, co nowego pojawiło się na jej profilu. Znajomy obrazek, prawda?
Melanie Gideon w swojej powieści pokazuje, że możemy się zagubić na najbardziej skomplikowanym szlaku, jednak tak naprawdę zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie sprowadzić nas na właściwą drogę. Z każdej sytuacji można znaleźć wyjście, jeżeli tylko ma się wokół siebie osoby, które mogą pomóc. Wiek średni to wiek wyjątkowy, zmienia się wówczas postrzeganie świata i siebie samego, pojawiają się kolejne kłopoty, niektóre znacznie trudniejsze do pokonania, niż mogłoby się wydawać. Wiele ludzi patrzy wtedy na siebie i myśli, że czas biegnie coraz szybciej i zostało go znacznie mniej – jednak, kto wie, czy to nie jest dopiero początek naprawdę fantastycznej podróży?
Przyznam szczerze, że najbardziej fascynującą rzeczą w tej książce była dla mnie właśnie relacja pomiędzy Alice a Asystentem_101. Nie mogłam się doczekać, aż autorka wyjawi, kim on jest i do jakiego etapu ten z pozoru niewinny flirt zabrnie. Podobały mi się rozmowy między tą dwójką, nie tylko z tego powodu, że ukazane zostały w bardzo ciekawej formie (maile lub rozmowa na czacie), ale również przez to, jak szczere się wydawały i jak wiele emocji przelewali w nie bohaterowie. Gdy wydawać by się mogło, że wątek ten osiągnął swój punkt kulminacyjny, byłam bardzo zawiedziona, bo nie otrzymałam to, na co skrycie liczyłam. Nie dowiedziałam się rzeczy, które chciałam wiedzieć. Myślałam, że na tym etapie wszystko zostanie zakończone. Dlatego jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że to wcale nie jest koniec, a wątek ten ma zupełnie inne zaskoczenie! Znacznie lepsze i ciekawsze, niż mogłabym się spodziewać i wdzięczna jestem autorce za ten satysfakcjonujący element zaskoczenia.
„Żona_22” to książka, do której zdecydowanie mogłabym powrócić w przyszłości i jestem pewna, że byłabym wówczas równie mocno zadowolona z lektury, jak jestem teraz. Nawet osoby, które nie przepadają za takimi książkami mogą być nią bardzo usatysfakcjonowane – na co ja jestem idealny przykładem. Powieść Melanie Gideon w niczym mnie nie zawiodła, ale też nie powaliła na kolana, dlatego nie mogę ocenić tej książki na maksymalną ilość punktów. Mimo wszystko na zawsze pozostanie ona w wyjątkowym miejscu w moim sercu, głównie przez to, że przywróciła mi nadzieję w książki o tematyce małżeńskiej. Najwyraźniej wcześniej trafiałam na wyjątkowo kiepskie pozycje – może te ciekawsze są dopiero przede mną?