Dzięki publikacji Louisy Waugh nieco oswoiłam temat Gazy. Może nie jest to do końca treść, na którą liczyłam, ale na pewno daje pojęcie o zdarzeniach politycznych i gospodarczych tego regionu, a o których lapidarnie informuje od czasu do czasu telewizja. Tylko co innego patrzeć na to z zewnątrz, a co innego próbując przez dłuższy czas obcować - w trudnych, jak n a nasze standardy, warunkach - pośród tamtejszej ludności, uczestnicząc w działaniach strefy okupowanej. To, co najbardziej zapada w pamięć to fragmenty przypominające krajobraz po bitwie, gdzie reporterka pisze o ofiarach, strachu, życiu w ciemności, bo dostawy prądu i paliw są ograniczane do minimum. Brak wielu produktów żywieniowych oraz codziennego użytku, choćby pożądanych świec czy baterii również kreśli niewesoły obraz ludności żyjącej, jak w rezerwacie, bo ogranicza się wszystko, łącznie z możliwością swobodnego poruszania się. Tak wygląda przemoc gospodarcza stosowana przez Izrael, której nikt nie próbuje powstrzymać. Również wojsko izraelskie wciąż przekracza granice tego, co nazywa się prawami człowieka, a społeczność międzynarodowa przygląda się temu biernie, bo jeszcze nie doszło do takiego nacisku z zewnątrz, by można było mówić o stabilizacji życia na tym obszarze. Przeraża to, co robi z Gazańczykami okupant, ale równie brutalna jest prawda na temat braku zasadniczej reakcji ze strony świata.
Strefa Gazy to kolejna strefa na mapie świata, gdzie codziennie dochodzi do łamania kardynalnych praw, ograniczając wolność i okazując brak szacunku dla ludzkiego życia. A jeszcze przy tym okupant potrafi na takiej sytuacji dobrze zarobić.
Izrael tworząc strefę buforową dla własnego bezpieczeństwa, by taktycznie bronić się przed aktywnością Hamasu, jednocześnie spycha ludność Gazy poza wyznaczony margines terytorium, by ta stłoczyła się na jeszcze mniejszym terenie. Palestyńczycy są całkowicie zablokowani na tym skrawku, więzieni i eksterminowani wedle uznania sił izraelskich.
Nigdy nie zrozumiem, jak to możliwe, iż społeczność, która wcześniej sama przeszła przez piekło holokaustu, teraz dokonuje takiego samego spalenia i zniszczenia na bezbronnej cywilnej ludności palestyńskiej. Państwo, które z jednej strony grozi i wciąż żądają zadośćuczynienia na poniesione krzywdy, a z drugiej strony bezkarnie dokonują rzezi na innym narodzie.
Wiedziałam,że to będzie dla mnie trudna lektura, chociaż jest załagodzona sposobem, w jaki autorka zwraca się do czytelnika oraz opisaniem wielu sytuacji, które stają się miłe dla duszy. Bowiem na kartach książki spotykamy również opisy zdarzeń codziennych, wspólnego spędzania czasu, wypraw w sferę kulturową. Waugh nie chce żeby jej publikacja była przesycona jedynie krwawymi scenami i przede wszystkim pokazuje nam drogę, po której się porusza ze swoimi przewodnikami, to jak nawiązuje kontakty oraz przyjaźnie, to jak jest traktowana w kraju, którym ma się ponoć nieszczególnie wyrafinowany stosunek do kobiet. Być może działo się tak dzięki jej podejściu i chęci szczerej wtopienia się w tą społeczność. Tak mocno przylgnęła do trosk i małych radości Gazańczyków, że czający się w tle strach maskowała innymi emocjami.
Książka godna polecenia zarówno tym, którzy nie znają dobrze tematu, jak i tym, którzy są lepiej zorientowanych w rozgrywkach na linii Izrael-Palestyna.