Po znakomitej historii, jaką był "Fetor", nadeszła pora na dalsze zatopienie się w odmętach, które stworzyła Autorka. "Farma złych dusz" jest drugim tomem, więc na wstępie od razu podkreślę, że bez zapoznania się z pierwszą częścią, nie należy sięgać po kontynuację. Zwłaszcza, że "Fetor" pozostawia czytelnikowi wiele pytań, a głowa aż boli od ciągłych myśli. No cóż... Jeśli myślałam, że tym razem tak nie będzie - grubo się pomyliłam. Po zakończeniu, które nastąpiło w drugiej części, mam jeszcze większy mętlik. Nie spodziewałam się, że to będzie możliwe.
Aleksander, Maks i Laura trafili pod skrzydła Józefa. Mężczyzna z każdą chwilą wywołuje w chłopcach coraz więcej niepewności co do tego, jak powinni na niego patrzeć. Czy jest on człowiekiem godnym zaufania? Czy po tym, co spotkało ich w klasztorze mogą zaufać komukolwiek?
W tej części trafiamy na nowe osoby, które mają ogromne znaczenie w fabule. Koryna Dylewska to bohaterka, którą można obdarzyć sympatią, w zasadzie współczuciem. Na pewno wywoła ona kontrowersję u wielu czytelników, co może spowodować zupełnie inny odbiór tej postaci. Sama do końca nie jestem w stanie określić, na tę chwilę, jaki mam do niej stosunek. Pojawia się również Celestyna Ozima. Zupełnie inna kobieta, która również zostaje zwerbowana do zakonu, a jak wiadomo, według teorii, trafiają tam tylko zagubione dusze. Jakie przewinienia mają na sumieniu? Może to jednak nie one są winne? Tego nie mogę Wam zdradzić.
Tym razem nie miałam problemu, żeby wciągnąć się w tę historię. Pamiętam, że na początku poprzedniego tomu miałam mały problem z wdrożeniem się w fabułę, tutaj przyciąganie dało się wyczuć od samego początku. To oczywiście na plus. Odnalezienie grama uśmiechu nadal nie jest możliwe. "Farma złych dusz" to thriller wypełniony czystym złem, mrokiem i napięciem, które chwyta czytelnika czarnymi mackami, zaciskającymi się coraz mocniej z każdą kolejną stroną.
Nadal uważam, że książki Autorki wymagają dużego skupienia. Czytelnik powinien odrzucić na bok wszystkie rozpraszacze, żeby móc w pełni oddać się lekturze. W innym przypadku bardzo łatwo o pominięcie bądź niezrozumienie istotnych aspektów. Kreacja tak różnorodnych bohaterów zasługuje na uznanie.
Manipulacja może przybierać różnorodne formy. Może to być zainteresowanie, którego człowiek tak bardzo pragnie. Otoczenie opieką też stanowi jej formę, zwłaszcza, kiedy brakuje nam bliskości. Ta historia jest idealnym przykładem na to, jak wiele technik manipulacyjnych człowiek nie jest w stanie zauważyć. Mam wrażenie, że Catherine w swoich historiach stosuje je również na czytelnikach, bo ja potrzebuję więcej na już.