Po dość długiej nieobecności postanowiłam wrócić do drugiego tomu "Znaków życia" Wioletty Milewskiej. Do trzech kobiet: Malwiny, Sylwii i Wiktorii, które łączy coś więcej poza luźną znajomością i zamieszkiwaniem tej samej miejscowości. Każda z nich boryka się z problemem samotności w związku, która w różnym stopniu wpływa na jej życie.
"Bardzo trudno jest przełamać te schematy zachowań i dlatego zwykle niewłaściwe wzorce przenoszą się z pokolenia na pokolenie..."
Nie jest to żadne wytłumaczenie dla ludzkiej krzywdy i cierpienia, ale ta myśl choć w pewnym stopniu pozwala zrozumieć niektóre zachowania i ich przyczyny. Czasem człowiek nie potrafi postępować inaczej, bo takie schematy wyniósł z domu i świadomość, że są one nie na miejscu i złe przychodzi zbyt późno. Często to osobiste dramaty stają się siłą sprawczą własnych, niewłaściwych poczynań.
"Nauczycielce zdało się nagle, że przybyli tu wyłącznie ludzie, którzy mieli wiele, oj, wiele złego na sumieniu, a akt przybieżenia do świątyni stanowił jedynie swoisty kamuflaż."
W porównaniu do pierwszego tomów "Znaków życia" zdecydowanie więcej się tu dzieje. Po spokojnym początku następuje zagęszczanie atmosfery, stajemy się świadkami dramatycznych wydarzeń i dowiadujemy się o nieodwracalnych zmianach w życiu bohaterek. Każda z kobiet dociera do pewnego punktu w swoim życiu, który znacząco wpływa na dalszy rozwój wypadków.
"Nie. Nikt o niczym nie wie. Takie rzeczy trzeba trzymać w tajemnicy."
W moim odczuciu drugi tom "Znaków życia" jest też zdecydowanie bardziej otwarty pod względem głoszonych przez narratora poglądów. Zdawać by się mogło, że to swoista droga osoby opowiadającej, w której poszukuje ona odpowiedzi na pytania egzystencjalne powstałe na skutek osobistych dramatycznych wydarzeń.
Jak bardzo w tym wypadku możemy utożsamiać autora z narratorem?
"Gdybyż sytuację odwrócić i gdyby to ona ufundowała sobie pożycie równoległe, liczyć mogłaby pewnie na wyklęcie i serdeczną chęć jej ukamienowania."
W swojej powieści autorka wyraźnie zwraca uwagę na nierówność w traktowaniu kobiet i mężczyzn, mimo tego, że mamy XXI wiek i takie zachowania są zupełnie nie na miejscu. Niestety, w dalszym ciągu, w nas kobietach pokutuje zależność od mężczyzn i przeświadczenie, że im jako przywódcom stada więcej wolno. To uwłaczająca myśl, niestety, prawdziwa.
Przyznam, że nie spodziewałam się po tej powieści wydarzeń, które wywołają we mnie tyle emocji! Wydawało mi się, że to będzie chłodne studium ludzkich charakterów i zachowań, a w rzeczywistości jesteśmy tu świadkami haniebnych czynów, które w szczególności wymierzone są w sylwetki kobiet, ale i nie tylko. To także analiza postaci oprawcy, którego poznajemy w najdrobniejszych szczegółach, sięgając nawet do wydarzeń mających miejsce w przeszłości.
Tom drugi "Znaków życia" to poruszająca powieść o kobietach i ich walce z przeciwnościami losu, które przybierają różne formy, poprzez brak wsparcia w domowych obowiązkach, brak zrozumienia (nie wspominając o miłości i czułości), aż po szykany i agresję. A to wszystko z rąk mężczyzn, życiowych partnerów, którzy powinni stanowić oparcie w trudnych sytuacjach.
To smutny wycinek rzeczywistości, niemniej uważam, że nieprzesadzony.
Moja ocena 8/10.