Jestem mężem, ojcem, synem i bratem. Dlaczego ta deklaracja ? Dlatego, że tylko osoba będąca równocześnie tymi osobami może prawidłowo odebrać powieść „Mąż” Deana Koontza, autora którego na polskim rynku przedstawiać nie trzeba. Większość odbierze to jako klasyczna powieść sensacyjną. Spokojnie żyjący ogrodnik przed trzydziestką na skutek porwania żony staje przed serią trudnych decyzji. Musi zebrać 2 miliony dolarów w 60 godzin. Nie wykonalne ? No chyba, że ma się starszego brata. Szybka fabuła, bohater który budzi naszą sympatie, zaskakujące zwroty akcji. Czyta się szybko i przyjemnie czyli sprawnie napisana powieść sensacyjna ale czy tylko tyle ? Moim zdaniem sensacyjna fabuła , choć sprawnie skonstruowana jest tylko pretekstem do dyskusji czytelnika nad metodami wychowawczymi. Wraz z rozwojem akcji poznajemy prawdziwą przyczynę zła. Dowiadujemy się czym kończą się , racjonalne z pozoru, techniki wychowawcze. Jak zgubny wpływ na osobowość ma deprywacja sensoryczna realizowana pod pozorem cichej nauki. Jak istotnym w życiu człowieka jest wstyd oraz a może przede wszystkim jak istotne na poziomie kształtowania się osobowości są emocje. W czasach kiedy cześć rodziców zamiast dać swoim pociechą prawdziwą radość dzieciństwa programuje je na sukces, często wbrew ich woli powieść Koontza zaczyna brzmieć jak proroctwo. Przepowiednia świata w którym nawet rodzinny dom nie gwarantuje więzów wystarczająco silnych by rodzeństwo stanowiło prawdziwe wsparcie.
Z drugiej strony jest też to opowieść o desperacji. Zaszczute zwierze walczy do końca stając się naprawdę groźnym przeciwnikiem. Człowiek ze swoim arsenałem wiedzy doświadczenia i pomysłowości może na skutek okoliczności stać się bestia dążącą po trupach do celu, czasami nawet dosłownie po trupach gdy stawka jest wystarczająco wysoka. Właśnie obraz takiego człowieka do tego uwikłanego na skutek decyzji swoich rodziców w dziwne relacje rodzinne przedstawia autor. Przerażający to obraz, na szczęście łagodzi go motywacja sprawcy a jest nią czysta i prawdziwa miłość.
W warstwie konstrukcji mamy do czynienia z mknącą akcja punktowaną krótkimi rozdziałami. Bohatera poznajemy nie tylko przez jego czyny ale również przez monologi wewnętrzne autora. Zwykle nie przepadam za tego typu rozwiązaniami, zbytnia analiza planowanych działań, spowalniająca akcję, działa na mnie irytująco. Tutaj jest to prowadzone w sposób wzbudzająca niekłamaną refleksję u czytelnika i samo w sobie jest wielką zaleta powieści.
Choć tym razem w powieści Koontza brak ingerencji sił paranormalnych do czego nas przyzwyczaił moim zdaniem jest to jedna z jego lepszych powieści. Jeżeli jesteś więc ojcem, mężem, bratem lub synem musisz to przeczytać koniecznie. Oprócz prawdziwie wciągającego czytadła dostaniesz dużo , dużo więcej, dostaniesz przyczynek do przemyśleń które nie pozwolą ci zasnąć przez wiele, wiele nocy i z pewnością zaowocują wieloma dyskusjami w gronie najbliższych. Lektura absolutnie obowiązkowa szczególnie dla rodziców zachwyconych nowoczesnymi metodami wychowawczymi jak wychowanie bezstresowe czy przygotowanie do walki o pozycje w społeczeństwie.